ZAKSA liderem PlusLigi
Drużyna ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonała Trefla Piłka Siatkowa SA Gdańsk 3:0 (25:17, 25:17, 25:23) i została liderem PlusLigi. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Michała Ruciaka.
Trener gospodarzy – Krzysztof Stelmach nie krył zadowolenia ze zwycięstwa. - Obawiałem się jak po przerwie świąteczno-noworocznej będzie wyglądała gra zespołu, bo wiadomo, że ten okres nie służy pracy, ale było nieźle – stwierdził szkoleniowiec ZAKSY.
Jego zespół w dwóch pierwszych setach wręcz zdemolował rywali. Trudna zagrywka kędzierzynian siała spustoszenie w szeregach gości. Trefl miał ogromne problemy z przyjęciem i wyprowadzeniem skutecznych ataków. Nic też dziwnego, że po kilku minutach gry miejscowi prowadzili już 8:3.
- Mamy w składzie tylko dwóch przyjmujących. Reszta siatkarzy jest kontuzjowana i nie mamy możliwości żadnego manewru na tej pozycji. A bez dokładnego przyjęcia nic się nie da zrobić. Gramy praktycznie składem, który wywalczył awans z pierwszej ligi – mówił Wojciech Serafin, wychowanek Mostostalu Kędzierzyn, a obecnie zawodnik Trefla.
Dwa asy serwisowe Michała Ruciaka zwiększyły tą przewagę do ośmiu punktów (16:8). A gdy po chwili ten sam zawodnik wykorzystał kontrę i zrobiło się19:10 stało się jasne, że ZAKSA nie przegra tej partii.
- Nie zagraliśmy nic specjalnego. To raczej Trefl wypadł słabo. My robiliśmy swoje. Szybko uzyskaliśmy przewagę, a potem kontrolowaliśmy przebieg tego seta – powiedział Jakub Novotny, atakujący ZAKSY.
Kędzierzynianie nie zwolnili tempa również w drugiej odsłonie. Szybko odskoczyli na trzy „oczka”. Kąśliwa zagrywka Terenca Martina dała im prowadzenie 9:5. Kolejne kontry wykorzystali Ruciak i Novotny, a gdy potrójnym blokiem zatrzymany został Wojciech Winnik było już 15:9 dla gospodarzy. Przy tak wysokim prowadzeniu trener Stelmach dał pograć zmiennikom i na parkiecie pojawili się Dominik Witczak i Kamil Kacprzak. Cień nadziei drużynie Trefla na odwrócenie losów seta dały dwa asowe serwisy Krzysztofa Kocika. Jednak skuteczne ataki Witczaka i as Ruciaka zakończyły partię.
Po dwóch łatwo wygranych odsłonach miejscowi stanęli. Siadło przyjęcie, przez co Grzegorz Pilarz zastępujący w podstawowym składzie pauzującego z powodu spraw rodzinnych Michal Masnego, nie mógł dokładnie rozgrywać. Stąd wzięły się bloki na Ruciaku i Kacprzaku. Zawodnicy Trefla zwietrzyli swoją szansę. Dobre zmiany dali Jarosław Stancelewski, były zawodnik Mostostalu oraz Łukasz Kruk. Gości wzmocnili zagrywkę i urozmaicili grę w ataku.
- Dwa sety oddaliśmy bez walki. W trzecim zagraliśmy lepiej. Jednak mimo kilkupunktowego prowadzenia ZAKSA nadała taki rytm, że nic nie mogliśmy zrobić – przyznał Łukasz Kruk, rozgrywający zespołu z Gdańska.
Przy stanie 8:14 do gry wrócili Martin i Novotny. Ta ofensywna broń Kędzierzyna spisała się znakomicie. Gospodarze zaczęli błyskawicznie odrabiać straty. Choć pewnie niewielu z trzech tysięcy kibiców zgromadzonych w hali „Azoty” wierzyło, ze uda się odmienić losy tej partii, to miejscowi zniwelowali siedmiopunktową przewagę i po emocjonującej końcówce zwyciężyli.
- Trzeci set rozpoczęliśmy w nieco innym ustawieniu niż poprzednie, z dwoma młodymi zawodnikami i trochę stanęliśmy. Najważniejsze, że potrafiliśmy walczyć do końca i to się opłaciło – cieszył się Robert Szczerbaniuk, kapitan ZAKSY.
- Mamy trudną sytuację kadrową i w takim składzie musimy szukać punktów w pojedynkach ze słabszymi przeciwnikami. Drużyna z Kędzierzyna-Koźla to dla nas za wysokie progi – stwierdził po spotkaniu Wojciech Kasza, szkoleniowiec Trefla.