ZAKSA miała "farta" i wygrała
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała Farta Kielce 3:2 (22:25, 25:19, 25:22, 20:25, 15:9). MVP meczu Michał Ruciak.
O tym, że w Plus Lidze nie ma łatwych rywali przekonali się dziś siatkarze ZAKSY. Faworyzowany zespół z Kędzierzyna-Koźla długo musiał się męczyć, żeby pokonać beniaminka z Kielc. - W środę straciliśmy naszego kapitana i kolegę. Kontuzję Sebastiana wszyscy mocno przeżywamy i jeszcze nie możemy się po niej otrząsnąć – mówił Paweł Zagumny, zastępujący Świderskiego w roli kapitana.
Choć kędzierzynianie są w kiepskich nastrojach, to pojedynek z Fartem rozpoczęli w imponującym stylu. Kiedy w pierwszej partii objęli prowadzenie 6:1 wydawało się, że pojedynek będzie jednostronnym widowiskiem. Stało się jednak inaczej. Goście pokazali ambicję i wolę walki do ostatniej piłki. Sporo szkód swoim dawnym kolego wyrządził serwisami Robert Szczerbaniuk. Były gracz ZAKSY nieźle spisywał się również na siatce, wspierając w ważnych momentach swoich młodszych kolegów. Zresztą pozostali zawodnicy z kędzierzyńską przeszłością spisywali się tego dnia bardzo dobrze. Rozgrywający Michał Kozłowski, były reprezentant Mostostalu-Azotów, rozegrał chyba najlepszy mecz w tym sezonie. Z dobrej strony pokazał się również libero Adam Swaczyna – wychowanek MMKS-u Kędzierzyn-Koźle.
Ciężar zdobywania punktów wziął na swoje braki Sławomir Jungiewicz. To głównie po akcjach młodego atakującego goście w pierwszej partii najpierw wyrównali, a w końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Nasza gra wygląda coraz gorzej. Nie pokazujemy tego, co potrafimy. Nie wiem o co chodzi i będziemy to wyjaśniać z zawodnikami. Doświadczenia i opanowanie, które miały być naszymi atutami, teraz nie widać w naszej grze. Nie wiem czy presja wyniku i medalu, o którym wszyscy mówią, jest tak wielka, że nie radzimy sobie z tym. Muszę zdjąć tę presję z ich barków. Oni mają wyjść na parkiet i grać jak najlepiej. Resztę biorę na siebie – powiedział Krzysztof Stelmach, trener ZAKSY.
Podrażnieni gospodarze w drugiej partii wzięli się do pracy. Wyrównana walka trwała tylko do stanu po 10. Później przy zagrywkach Michała Ruciaka miejscowi odskoczyli na pięć punktów i tę przewagę spokojnie dowieźli do końca. Przyjmujący ZAKSY był najjaśniejszą postacią w swoim zespole. Trzymał przyjęcie na wysokiej, blisko 70 proc., skuteczności oraz zdobył 17 punktów.
W trzecim secie kibice oglądali twardą wymianę punkt za punkt, którą lepiej w końcówce rozegrali gospodarze. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha nie poszli jednak za ciosem i w czwartej odsłonie role się odwróciły. Zespół Dariusza Daszkiewicza pokazał charakter. Od stanu 12:12 ton rywalizacji nadawał beniaminek PlusLigi, który nic sobie nie robił z utytułowanych nazwisk po drugiej stronie siatki. Po akcjach Xawiera Kapfera, który obok Jungiewicza był najlepiej punktującym zawodnikiem w szeregach Farta, przyjezdni wyszli na prowadzenie 19:15. Kędzierzynianie, którzy mieli kłopoty z przyjęciem i wyprowadzeniem skutecznego ataku, nie potrafili tej przewagi już zniwelować.
- To wielka radość wrócić po latach do Kędzierzyna-Koźla i na dodatek rozegrać tak dobry mecz. Fart i ZAKSA są na różnych siatkarskich poziomach i tym bardziej cieszy nas ten jeden punkt – przyznał Michał Kozłowski, rozgrywający drużyny z Kielc.
O losach spotkania zadecydował tie-break. Zadowoleni z wywalczenie punktu goście nieco w nim przygasli. W szeregach ZAKSY błysnął Jakub Jarosz, którego mocne zagrywki i skuteczne ataki pozwoliły odskoczyć rywalom. Gospodarze wyszli na prowadzenie 12:9 i od tego momentu nie pozwolili już dobyć rywalom ani jednego punktu.
- Po ciężkim meczu z Wieluniem, który powinniśmy wygrać, a skończył się naszą porażką, bardzo chcieliśmy podnieść się i zagrać dobre spotkanie. To nam się udało. Zagraliśmy najlepsze spotkanie na wyjeździe. Dla naszych młodych zawodników to bezcenne doświadczenie zmierzyć się z siatkarzami, których do niedawna znali tylko z telewizji – przyznał zadowolony Dariusz Daszkiewicz, trener Farta Kielce.
Mimo zwycięstwa, mniej powodów do radości miał Paweł Zagumny, który zwrócił uwagę na zachowanie kibiców.
- Jesteśmy w trudnej sytuacji. Przy takim systemie, że gramy dwa mecze w tygodniu, praktycznie bez zmienników, słabsze momenty będą się zdarzały. Na parkiecie dajemy z siebie wszystko, a z trybun słyszymy gwizdy i wyzwiska. Niektórzy zachowują się jak w teatrze. Nie dopingują, tylko czekają na nasz błąd, żeby nam to wytknąć. Kibiców prosimy o wsparcie, a jeśli ktoś ma na nas gwizdać, to niech lepiej zostanie w domu, bo tylko szkodzi drużynie – stwierdził rozgrywający ZAKSY.
Na konferencji prasowej prezes klubu z Kędzierzyna-Koźla podał, że zastępcą kontuzjowanego Grzegorz Pilarza będzie rozgrywający Tomislav Šmuc. Były reprezentant Słowenii jutro pojawi się w Kędzierzynie-Koźlu i podpisze kontrakt na dwa miesiące z możliwością przedłużenia.
- Wciąż szukamy zawodnika na przyjęcie, który zastąpi Sebastian Świderskiego. Mamy kilka ofert. Negocjacje trwają – powiedział Kazimierz Pietrzyk.
.