ZAKSA nie składa broni
Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonali 3:1 (25:23, 23:25, 25:22, 25:17) Jastrzębski Węgiel w drugim meczu rundy play off o brązowy medal. W rywalizacji do trzech zwycięstw jest remis 1:1. MVP spotkania został wybrany Marcin Mierzejewski. Gospodarze przystąpili do meczu skoncentrowani i od pierwszych piłek narzucili rywalom swój styl gry.
- Bardzo chcieliśmy się zrewanżować za wczorajszą porażkę i to nam się udało. Myślę, że mecz był ciekawy i mógł się podobać kibicom - stwierdził Michal Masny, rozgrywający ZAKSY. Kędzierzynianie rozpoczęli pojedynek w takim samym ustawieniu jak dzień wcześniej, jednak już w pierwszej partii, po kilku błędach Dominika Witczaka zastąpił kontuzjowany Jakub Novotny. Czeski atakujący jest daleki od swojej wysokiej formy sprzed kilku tygodni, ale tak jak mógł, pomagał drużynie.
- Ciężko się gra, gdy czujesz ból, ale najważniejsze, że zwyciężyliśmy. We Włoszech czy Francji, gdzie wcześniej grałem nie rozgrywa się meczy o trzecie miejsce. Skoro tu jest inaczej, to trzeba zdobyć ten medal, bo ja nie lubię przegrywać - przyznał Jakub Novotny, atakujący zespołu z Kędzierzyna-Koźla.
To właśnie po akcji Novotnego i dwóch asach serwisowych Michała Ruciaka miejscowi odskoczyli na 20:17. Jeszcze po punktowej zagrywce Roberta Prygla, który na pozycji atakującego wymieniła się z mniej skutecznym niż dzień wcześniej, Igorem Yudinem Jastrzębski Węgiel wyrównał na 23:23. Jednak dwie ostatnie akcje należały do kędzierzynian. Setbola miejscowym dał Kamil Kacprzak, który świetnie zastąpił w wyjściowym składzie ZAKSY kontuzjowanego Terenca Marina, a po chwili Robert Szczerbaniuk popisał się pojedynczym blokiem.
W drugim secie do stanu 16:16 trwała przysłowiowa wymiana ciosów. Wtedy goście odskoczyli na trzy oczka. Najpierw kontrę wykorzystał Prygiel, a po chwili na blok nadział się Kacprzak i jastrzębianie prowadzili 21:18. Miejscowych do walki poderwał Szczerbaniuk, który najpierw zablokował Sebastiana Pęcherza, a po chwili Prygla i znowu był remis po 22. W końcówce szczęście uśmiechnęło się do podopiecznych Roberto Santilliego. Guillaume Samica w pojedynkę zatrzymał Novotnego, a po chwili ze środka huknął Wojciech Jurkiewicz i było 1:1 w setach.
Od asa serwisowego Pęcherza rozpoczęli goście trzecią odsłonę. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla wzmocnili zagrywkę i kilka razy ustawili szczelny blok, na który nadziali się Novotny, Ruciak i Wojciech Kaźmierczak. Po kolejnej punktowej zagrywce, tym razem Prygla, przyjezdni prowadzili już 16:10 i wtedy stanęli. ZAKSA mozolnie odrabiała straty. Asy serwisowe posłali Witczak i Szczerbaniuk. W ataku mylił się Samika, którego wkrótce zastąpił Benjamin Hardy. Kędzierzynianie doprowadzili do wyrównania 19:19, a zwycięstwo w końcówce podali im na tacy rywale, którzy trzy ostatnie ataki posłali w auty.
Rozpędzonych siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla już nic nie mogło powstrzymać w czwartej partii. Ani czasy brane przez trenera Santilliego, ani roszady w składzie. Zawodzili świetnie dysponowani dzień wcześniej Samika i Yudin, a i Prygiel nie miał najlepszego dnia. Po drugiej stronie siatki rozegrał się Novotny. Prawdziwy koncert gry w obronie rozpoczął Mierzejewski, dla którego nie było piłek niemożliwych do podbicia. Punkty z kontry seriami zdobywał Ruciak. ZAKSA prowadziła 4:1, 13:8 i 20:12. W końcówce gracze Jastrzębia zaczęli popełniać na dodatek własne, niewymuszone błędy, a mecz skończył z kolejnej kontry Kacprzak.
- Tak samo powinniśmy zagrać w pierwszym meczu, ale i Jastrzębie wypadło dziś słabiej. Może byli bardziej zmęczeni od nas, bo nie byli już tak skuteczni jak wczoraj - ocenił spotkanie Michał Ruciak, przyjmujący ZAKSY.
- Cieszymy się ze zwycięstwa, bo w końcu udało nam się pokonać Jastrzębie. Może teraz odwrócimy złą passę. Na pewno chcielibyśmy wygrać co najmniej jeden mecz w Jastrzębiu i przed własną publicznością zagrać ostatni mecz w sezonie - powiedział Michal Masny.
Powrót do listy