ZAKSA pewnie wygrywa w Kielcach
Fart Kielce przegrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:3 (18:25, 23:25, 28:30) w meczu kończącym 10. kolejkę spotkań PlusLigi. MVP spotkania został wybrany Antonin Rouzier.
Już na rozgrzewce przed meczem w Hali Legionów było widać, że zespół z Kędzierzyna przyjechał do Kielc w mocno okrojonym składzie. Oprócz Patryka Czarnowskiego, który zmaga się z kontuzją, problemy zdrowotne dopadły również Pawła Zagumnego i dziś w jego miejsce na boisku pojawił się Grzegorz Pilarz. Fart natomiast rozpoczął w żelaznym składzie z Pierrem Pujolem na rozegraniu. Początkowo oba zespoły grały punkt za punkt, ale w drugiej części pierwszego seta dobre zagrywki Ruciaka, Rouziera i Samiki sprawiły, że gospodarze zaczęli tracić seriami punkty mając olbrzymie problemy w przyjęciu. W rezultacie ZAKSA wygrała tą partię pewnie do 18.
- Pierwszy set w zasadzie nie miał historii – tak krótko skomentował ten fragment meczu kapitan Fartu, Maciej Pawliński, który spotkanie obserwował z kwadratu dla rezerwowych. W kolejnych dwóch odsłonach meczu gra kielczan wyglądała dużo lepiej. Grzegorz Wagner zmienił rozgrywającego – w miejsce słabo spisującego się Pierre Pujola wprowadził Michała Kozłowskiego, który nieco uspokoił grę drużyny. Fart prowadził wyrównaną walkę z kędzierzynianami niemal do samego końca. W końcówkach jednak niezastąpiony okazywał się być Antonin Rouzier, który w zasadzie nie mylił się w ataku, a dodatkowo posyłał atomowe serwisy w pole rywali. Właśnie as serwisowy Francuza zakończył drugiego seta. W trzeciej partii kielczanie mieli kilka piłek setowych, których nie byli w stanie wykorzystać. W końcu dzieła dopełnili Francuzi – najpierw punktową zagrywką popisał się Rouzier, a potem skutecznym atakiem Samika i ZAKSA wygrała 3:0.
- Bardzo cieszymy się, że na tak trudnym terenie w Kielcach udało nam się zdobyć trzy punkty i to wygrywając w stosunku 3:0. Bardzo obawialiśmy się tego meczu, bo Fart wcześniej postraszył tutaj Skrę. Wiemy, że gra się tutaj ciężko – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Grzegorz Pilarz. Słów pochwały swoim podopiecznym nie szczędzil również szkoleniowiec ZAKSY, Krzysztof Stelmach. - Jestem bardzo zadowolony z tego rezultatu. Obawialiśmy się tego meczu, tym bardziej, że zdrowotnie w ostatnim okresie nam nie idzie. Nasi zmiennicy są jednak na takim poziomie, że spokojnie mogą wyjść na boisko i prezentują się z dobrej strony – mam tutaj na myśli Grzegorza Pilarza, który godnie zastąpił Pawła Zagumnego. O całym spotkaniu mogę tylko tyle powiedzieć – festiwal zepsutych zagrywek z jednej i z drugiej strony. Z tylko różnicą, że my w końcówkach mieliśmy to szczęście, że te dwie ostatnie były zagrywkami pozytywnymi i to przeważyło szalę zwycięstwa w drugim i trzecim secie. Sądzę, że drużyna znowu uwierzyła, że nawet nie będąc w maksymalnej formie czy optymalnym składzie, można wygrywać mecze – przyznał.
Grzegorz Wagner, trener Fartu Kielce przyznał rację trenerowi rywali. - Zagrywka zrobiła różnicę, bo pozostałe elementy były bardzo porównywalne. My nie robiliśmy punktów serwisem, a ZAKSA je robiła i to w bardzo ważnych momentach. „Czapka z głowy” przed Rouzierem, który w kluczowych sytuacjach nie zwalniał ręki i nawet nie można mieć pretensji do chłopaków, że tych zagrywek nie przyjęli – przyznał.
Przed Fartem kolejna przerwa w meczach. Kielczanie odpadli z rywalizacji o Puchar Polski, więc następne spotkanie rozegrają dopiero 14 stycznia. Będzie to wyjazdowy mecz z Asseco Resovią Rzeszów.