ZAKSA przed decydującym starciem
30 spotkań fazy zasadniczej, 3 mecze rywalizacji w play-off i już tylko jedno spotkanie do końca. Sezon ligowy 2016/2017 zbliża się do końca. Przed nami drugi mecz finałowy, który wyłoni mistrza kraju. Po spotkaniu w Łodzi i wygranej 3:0 ZAKSA ma sporą zaliczkę, teraz czas dopełnić formalności.
Po znakomitym bilansie w pierwszej rundzie rywalizacji ligowej ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była niekwestionowanym liderem rozgrywek. Wbrew problemom i urazom zespół mistrza Polski przez kolejne etapy zmagań przechodził w ekspresowym tempie, co potwierdzają wyniki decydującej fazy PlusLigi. W dotychczasowej rywalizacji fazy play-off podopieczni Ferdinando de Giorgiego nie stracili nawet seta, potwierdzając że to właśnie w kluczowej fazie rozgrywek przyszła ta najwyższa dyspozycja. Po Jastrzębskim Węglu o sile ZAKSY przekonali się siatkarze z Bełchatowa. W pierwszym meczu finałowym atut gry na własnym terenie był po stronie zespołu Philippa Blain’a, mimo to ZAKSA wygrała w Łodzi 3:0.
O ile przed rozpoczęciem rywalizacji finałowej bilans tego sezonu prezentował się nieco lepiej dla Skry, to kędzierzyński zespół w dobrym stylu odwrócił sytuację. Zdecydowanie walka o stawkę lepiej ułożyła się dla ZAKSY. Najpierw podopieczni Ferdinando de Giorgiego odebrali bełchatowianom marzenia o Pucharze Polski, następnie oddalili Skrę od upragnionego tytułu mistrzowskiego. Obrońca tytułu postawił przeciwnikom twarde warunki, w środowym starciu ZAKSA dominowała we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła. Szczególnie widoczna była przewaga w ataku, nie tylko w zagraniach z pierwszej akcji również efektywność w kontrach była atutem drużyny. W kluczowych momentach mistrz Polski mógł liczyć na Dawida Konarskiego. Atakujący ZAKSY wyrósł do roli lidera zespołu, a 70% skuteczności w ataku potwierdza znakomitą dyspozycję atakującego ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
W tym spotkaniu podopiecznym Ferdinando de Giorgiego bezbłędnie udało się wyeliminować liderów PGE Skry Bełchatów. Mariusz Wlazły atakował z efektywnością poniżej 30%, nieco więcej pewności na siatce prezentował Bartosz Kurek, przekraczając 40% skuteczności zagrań. Najskuteczniejszym zawodnikiem rywali ZAKSY był Srećko Lisinac, jednak również serbski środkowy nie był uaktywniany tak często, jak we wcześniejszych meczach Skry. Mimo tak mocnego początku w bezpośredniej walce o mistrzostwo kędzierzyńscy zawodnicy nie popadają w huraoptymizm. Do decydującego starcia podopieczni Ferdinando de Giorgiego przystąpią maksymalnie skoncentrowani. –Nastawiamy się tak samo jak do tego pierwszego spotkania, wiemy o co gramy. Dużym plusem jest gra u siebie, na pewno będzie pełna hala i kibice będą po naszej stronie i będzie się grało troszeczkę łatwiej – mówił Rafał Buszek.
ZAKSA jest na ostatniej prostej w drodze po kolejny tytuł mistrza Polski. Drużynie do sukcesu brakuje tylko, i aż, dwóch wygranych setów. Skra nie raz w sezonie potwierdziła, że potrafi wychodzić z opresji, tym bardziej możemy się spodziewać zaciętej walki. Bez wątpienia atutem kędzierzyńskiego zespołu będzie gra na własnym terenie, tym bardziej, ze ostatni mecz sezonu będzie rozgrywany przy komplecie publiczności. Przypominamy, że bilety na spotkanie nie są już dostępne, a kasy przed meczem będą zamknięte.
Ostatni mecz PlusLigi już w niedzielę, 23.04. Początek spotkania o godz. 20:30. Transmisję z meczu przeprowadzi telewizja Polsat Sport.
Powrót do listy