ZAKSA utrzymała fotel lidera
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała Asseco Resovię Rzeszów 3:0 (26:24, 27:25, 25:23). MVP Michał Ruciak. Drużyna trenera Krzysztofa Stelmacha wygrała czwarty mecz z rzędu.
Pojedynek dwóch niepokonanych do tej pory drużyn w PlusLidze był emocjonującym widowiskiem, ale nie stał na wysokim poziomie. Oba zespoły popełniały sporo błędów. Więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którzy po mistrzowsku rozegrali końcówki.
Pierwszą partię lepiej rozpoczęła Resovia, która po asie serwisowym Georga Grozera oraz bloku na Guillaume Samicy objęła prowadzenie 3:0. Gospodarze szybko odrobili straty, a po kontrze Michała Ruciaka wyszli na prowadzenie 12:11. Kiedy punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Wojciech Kaźmierczak i było 17:13 wydawało się, że miejscowi kontrolują sytuację. Siatkarze Asseco nie rezygnowali. Do remisu 19:19 doprowadził Paul Lotman, który najpierw popisał się kontratakiem, a w kolejnej akcji zatrzymał blokiem Antonina Rouziera. ZAKSA znowu odskoczyła na dwa oczka (22:20), ale po asie serwisowym Lotmana i autowym ataku Rouziera, to rzeszowianie mieli pierwszą piłkę setową. Wyrównał Samica, a w dwóch kolejnych akcjach zablokowany został Mateusz Mika i miejscowi objęli prowadzenie.
- Za dużo psuliśmy zagrywek, a w naszych akcjach było sporo niedokładności i rywale to wykorzystali – przyznał kapitan Resovii Olieg Achrem.
Równie wyrównana była druga odsłona. Resovia prowadziła 9:6, ale po kilku minutach rolę się odwróciły i kędzierzynianie wyszli na 15:12. Podopieczni Andrzeja Kowala wyrównali jeszcze przed drugą przerwą techniczną i do stanu po 23 żadna z drużyn nie potrafiła złamać rywala. Sporo kontrowersji wywołała kolejna akcja. Wygrała ją ZAKSA, ale goście poprosili o challenge. Przerwa w grze trwała kilka minut. Sędziowie dwa razy wskazali na korzyść Resovii, ale interwencje kapitana Pawła Zagumnego były na tyle skuteczne, że arbitrzy zmienili zdanie i przyznali punkt gospodarzom. Zawodnicy z Rzeszowa obronili dwie piłki setowe, ale przy trzeciej zablokowany został Mateusz Mika.
- Zachowaliśmy w końcówkach więcej zimnej głowy od rywali, no i sprzyjało nam szczęście. Oba zespoły czuły chyba w nogach środowe mecze, bo poziom nie był za wysoki. Za to dramaturgii nie brakowało – stwierdził rozgrywający ZAKSY Paweł Zagumny.
Początek trzeciego seta znowu na korzyść drużyny z Podkarpacia. Zablokowany został Dominik Witczak, a kontrę wykorzystał Adrian Gontariu i było 8:5. Przy stanie 6:10 na parkiet powrócił Rouzier i ZAKSA błyskawicznie wyrównała. Rywale znowu odskoczyli po asie Piotra Nowakowskiego. Asseco prowadziło 15:13 i stanęło. Cztery kolejne akcje padły łupem miejscowych. Dwa razy dobrze zaatakował Ruciak. Jego koledzy dołożyli dwa bloki i ZAKSA odskoczyła. Jeszcze po asie serwisowym Marko Bojica goście tracili tylko punkt (22:23), ale błyskawiczna odpowiedź Samicy dała meczbola kędzierzynianom. Kontaktowy punkt zdobył Gontariu i wtedy trener Kowal zaryzykował, wpuszczając na serwis Grozera. Ten posłał piłkę w siatkę i trzy punkty padły łupem ZAKSY.
- Gospodarze byli dużo lepsi w końcówkach. U nas było dużo błędów i nieporozumień. Przed nami jeszcze dużo pracy, szczególnie nad gra w kontrataku, bo tu strasznie falujemy – przyznał trener Asseco Resovii Andrzej Kowal.