Zapowiedź 9. kolejki PlusLigi, czyli saperzy pod obstrzałem
Jesteśmy jeszcze przed jedną trzecią fazy zasadniczej PlusLigi, a w wielu klubach sytuacja trenerów jest już bardzo skomplikowana. Pierwszy stracił już posadę w BBTS-ie Bielsko-Biała, z pewnością kilku innych ma mocno zagrożoną pozycję. – To praca sapera, elektryka przy linii wysokiego napięcia – podkreśla Ireneusz Mazur, były selekcjoner, ekspert Polsatu Sport. – Najważniejsze, żeby wszyscy trzymali ciśnienie, nie podejmowali zbyt nerwowych decyzji, bo trenera zwolnić można zawsze, tylko nie zawsze przyniesie to pozytywny skutek.
Przypomnijmy, że w BBTS-ie Bielsko-Biała nie pracuje już Harry Brokking. Jego następcą został dotychczasowy asystent – Sergii Kapelus. BBTS pod wodzą Holendra słabo rozpoczął nowy sezon w PlusLidze. Wystarczy powiedzieć, że drużyna z Bielska-Białej wygrała tylko jedno spotkanie i poniosła aż sześć porażek. Przegrała także pierwszy mecz pod wodzą Kapelusa.
W bardzo trudnej sytuacji był – a być może jeszcze jest – trener LUK Lublin Dariusz Daszkiewicz. Ciekawie zbudowana drużyna bardzo słabo rozpoczęła rozgrywki – przegrała pięć meczów z rzędu! W kuluarach pojawiły się plotki, że trenera Daszkiewicza może zastąpić jeden z wolnych obecnie szkoleniowców, wymieniano m.in. nazwisko Andrzeja Kowala. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że zespół i trener dostali zadanie, by przełamać się w meczach z Aluronem CMC Wartą, BBTS-em i PSG Stalą Nysa. I mimo kolejnych kontuzji i osłabień, LUK wywalczył w tych starciach aż 7 punktów!
– Byłem pełen podziwu dla drużyny i trenera – mówi Ireneusz Mazur. – Widać, że wytworzyła się wyjątkowa więź, chłopaki zmobilizowali wszystkie siły i zrobili wszystko, by zacząć wygrywać. A przy tak wielu kłopotach zdrowotnych jest to naprawdę duże osiągnięcie. Być może pomógł spokój jaki ma w sobie Darek, nie chodził i nie opowiadał, jak ma ciężko, tylko walczył razem z drużyną tymi, których miał do dyspozycji. Mam nadzieję, że jego szefowie to dostrzegą i będą nadal wiązali z nim plany na przyszłość – dodaje.
Rzeczywiście sytuacja w LUK jest nie do pozazdroszczenia, bo od początku sezonu zespół co rusz jest dziesiątkowany poprzez kontuzje. Nadal nie ma szans na występ Mateusza Malinowskiego czy Jakuba Wachnika, kilku innych graczy narzeka na mniejsze lub większe kłopoty zdrowotne, a na dodatek zespół opuścił właśnie ściągnięty w trybie awaryjnym Rafał Faryna – wyjechał za granicę. Przed piątkowym meczem z Treflem trener Daszkiewicz znowu będzie miał prawdziwy ból głowy! – Przede wszystkim dziękuję całej drużynie, wszystkim ludziom w klubie, naszym szefom, że w nas wierzyli i wierzą – mówi trener. – Naprawdę los nas wszystkich nie oszczędza i ostatnie wyniki to wspaniała sprawa. Musieliśmy się razem podnieść na boisku i to się udało. Chłopaki śmiali się po wygranej z PSG Stalą Nysa, że witają nowego trenera,. bo kto wie co by się stało, gdybyśmy nie ugrali tych siedmiu punktów? Na razie próbujemy pracować najlepiej jak możemy i czekamy na resztę. Mam nadzieję, że uda się chłopakom wrócić i nas wspomóc, byśmy mieli komfort wyboru. Na razie jednak dalej musimy bić się w każdym meczu o punkty – dodaje.
Być może równie nerwowo może być w obozach innych drużyn, które nie mają zbyt udanego startu w sezonie – w Bełchatowie, Lubinie czy Radomiu. – Dlatego apeluję jeszcze raz do szefów klubów, by przemyśleli swoje ruchy, czy na pewno ewentualne kolejne dymisje to jest najlepsza droga? Czasem jednak wszystko się wali i zmiana trenera jest po prostu koniecznością. Przy tak wymagającej lidze nikt nie może czuć się bezpieczny, nawet z czołówki. Tam wprawdzie nie ma presji spadku, ale jest presja medalu. Sam nie wiem, która jest trudniejsza do wytrzymania – dodaje Mazur. – Cóż, taka jest ta praca – trener nigdy nie zna dnia ani godziny.
Zobaczymy, co przyniesie 9. kolejka PlusLigi, bo w tym zawodzie czasem jeden błąd może spowodować detonację...
Tutaj plan meczów 9. kolejki PlusLigi