Zastopowana Asseco Resovia
Mistrz Francji, Paris Volley zastopował kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa Asseco Resovię i po zaskakująco zaciętym spotkaniu pokonał ją w tie-breaku. Było to pierwsze zwycięstwo Francuzów i pierwsza porażka rzeszowian w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
O pierwszym miejscu w grupie F zadecyduje 20 stycznia mecz w Lubljanie pomiędzy ACH Volley Bled a Asseco Resovią. Jeśli wicemistrzowie Polski przegrają ze Słoweńcami w trzech partiach, wówczas oba kluby będą miały takie same ratio setów (14-10). Zdecydowanie lepszy bilans małych punktów, który jest brany pod uwagę w następnej kolejności ma jednak polski zespół, więc tylko kataklizm mógłby pozbawić ekipę trenera Ljubo Travicy 1. miejsca w grupie.
- Po wygranej Stambułu nad Bledem 3-0 wiedzieliśmy, że wygrana z Resovią nic nam nie daje i definitywnie odpadliśmy z pucharów - mówi kapitan Paris Volley, Jiri Novak. - Mimo tego jednak bardzo chcieliśmy wygrać, ponieważ ostatnio borykaliśmy się z dużymi problemami. W grudniu mieliśmy czarną serię porażek zarówno w lidze francuskiej, jak i w Lidze Mistrzów. Takie zwycięstwo jak to w Rzeszowie, osiągnięte nad bardzo mocnym zespołem, jest dla nas cenne w kontekście ciężkiej pracy jaką teraz wykonujemy i przyszłości. Chcemy się odbudować przede wszystkim mentalnie, a wygrana z Resovią może nam w tym bardzo pomóc - stwierdza czeski przyjmujący mistrzów Francji, a ich trener Mauricio Paes dodaje. - Moim zawodnikom grało się dużo łatwiej niż gospodarzom, ponieważ nie mieli nic do stracenia i mogli grać na dużym luzie - mówi brazylijski szkoleniowiec. - Czasem tak jest, że w spotkaniu dwóch drużyn, które mają zupełnie inne cele do zrealizowania, ciężko utrzymać jest równowagę i to było widoczne. Dla nas ta wygrana jest bardzo ważna pod względem mentalnym. Jak już wspomniał nasz kapitan, przechodziliśmy ostatnio ciężki okres, kiedy to przegrywaliśmy regularnie wszystkie mecze w lidze francuskiej i LM. Mam nadzieję, że mamy to już za sobą, a takie zwycięstwo na pewno jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Jeśli chodzi o mecz, to byliśmy lepsi w zagrywce. Wspaniałe spotkanie rozegrał Marcel Gromadowski. Nasz rozgrywający też mógł rozgrywać spokojne i poukładane akcje - dodaje Paes.
Środowy mecz był prawdziwym pojedynek bombardierów. Mikko Oivanen zdobył 27 punktów (skuteczność ataku 55 procent), o dwa więcej od Gromadowskiego (47 proc.), ale to Polak zbijał częściej, skuteczniej serwował (3 asy) i to jego akcje robiły różnicę. Marcela miał obserwować trener Daniel Castellani, które ostatecznie w Rzeszowie się nie pojawił wybierając mecz w Jastrzębiu. - To już jego decyzja, a ja cóż skutecznie powalczyłem z całym zespołem o pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów i się udało z czego bardzo jesteśmy zadowoleni. Bardzo fajny pojedynek w miłej atmosferze, do tego na meczu było kilku znajomych, którzy przyjechali więc bardzo pozytywnie odbieram ten wyjazd do Rzeszowa - mówi Marcel Gromadowski.
Niepocieszony był natomiast szkoleniowiec gospodarzy, Ljubo Travica. - Spodziewałem się, że to będzie bardzo trudne spotkanie - mówi. - Przed każdym meczem powtarzałem, że niezwykle ważne będzie zachowanie zawodników na boisku i koncentracja. Dziś zabrakło nam właśnie tej koncentracji i utrzymania poziomu gry. Są pewne sprawy, które chciałbym powiedzieć zawodnikom tylko w szatni. Być może oni byli już myślami przy sobotnim spotkaniu ze Skrą Bełchatów. To się okaże. Natomiast ważne jest to, że jesteśmy w dobrej sytuacji do wygrania tej grupy - kończy Travica.