Zatrzymać się w Indiach na dłużej
- W Indiach byłem tylko po drodze do Japonii. Ale ostatnio coraz częściej zdarza mi się natrafić na filmy czy programy o tym kraju. Powtarzam chłopakom, że dobrze byłoby zatrzymać się tam na dłużej – mówi pół żartem trener juniorskiej kadry Stanisław Gościniak. I pół serio. Bo tam właśnie szkoleniowiec chce sprawdzić się ze swoimi podopiecznymi w tegorocznym mundialu. Ale najpierw – turniej eliminacyjny we Włoszech. A ten – tuż tuż...
- We wtorek dojechał do nas ostatni zawodnik Fabian Drzyzga – opowiada trener. Łącznie zawodników jest 17. W czwartek dwunastu z nich pojechało do Niemiec na sparing z tamtejszą kadrą juniorów. Najpierw wizyta w „niemieckiej Spale”, czyli ośrodku szkoleniowym Kinbau. Drugi mecz odbędzie się w Berlinie, trzeci we Frankfurcie. – Chcemy pewne zagrania jeszcze dopracować. Potem spotkamy się na krótkim zgrupowaniu, żeby poprawić błędy, które wyjdą w Niemczech. Najpierw jednak przywieziemy chłopaków z Niemiec prosto na matury.
Paweł Zatorski, Fabian Drzyzga, Marcin Kurek i Leonard Tietianiec – ta czwórka 5-go maja zamieni dresy na garnitury i przystąpi do egzaminu dojrzałości. - Malutki stresik jest. Już od dawna. Bo cały ten rok traktuje jako przejściowy. Chce żeby minął jak najszybciej. Sezon „przeleciał” jak z bicza strzelił. Miejmy nadzieję, że matura skończy się równie szybko i równie udanie – mówi Zatorski.
Dla Pawła maturę kończy ustny egzamin z polskiego 8-go maja. Wtedy też kadra spotka się ponownie – tym razem w Szczyrku. Wylot do Włoch 14 maja.
Zdaniem libero to właśnie gospodarze będą najgroźniejszym rywalem biało – czerwonych. - Ten mecz gospodarze ustawili jako ostatni. Wiadomo – nasze dwie ekipy będą najsilniejsze w tej stawce. Pozostają jeszcze Rumunia i Izrael – o nich kompletnie nic nie wiemy. Ale pewnie Michał Gogol – nasz statystyk przygotuje nam odpowiednie materiały. Włochów znamy za to dosyć dobrze. Zawsze udawało nam się jakoś wybrnąć z opresji i wygrać z nimi. Tutaj będzie jednak trochę inaczej. Bo decydować będzie prawdopodobnie to jedno spotkanie z nimi. Nie mówię oczywiście, że pozostałe mecze mamy już w kieszeni, ale chyba końcowy mecz będzie najważniejszy.
Trener Gościniak ma nadzieje, że jego chłopcy utrzymają koncentrację do końca turnieju. Ale nie zmniejszając jej na początku. - Poziom w wieku kadeckim i juniorskim zespołów w całej Europie czy nawet świecie, nawet tych z drugiej i trzeciej półki wyrównuje się. I dobrze, bo siatkówka jest coraz popularniejsza. A młodzi zawodnicy podnoszą swój poziom.
Podnieśli także i nasi – grając na parkietach najlepszej siatkarskiej ligi w Polsce i jej zapleczu. - Sporo zawodników zrobiło duże postępy. Jak nie w PlusLidze, to w I lidze, gdzie też są mocne zespoły. Nasze chłopaki nie raz, nie dwa odwalali tam kawał dobrej roboty.
- Nie wszyscy byli obciążani w stu procentach – zauważa Gościniak. - Poza Kłosem i Zatorskim chłopaki wchodzili od czasu do czasu, nie byli tak eksploatowani. Na razie – odpukać w niemalowane, nikt nie zgłasza żadnych urazów. A treningi, które odbywamy i odbyliśmy wskazują na ich dobrą dyspozycję.
O taryfie ulgowej dla „ligowych” mowy nie ma. Z resztą chyba sami niczego takiego by nie chcieli. - Nie ma miejsca na odpuszczanie. Od razu taki zawodnik byłby odsunięty i zastąpiony innym. Gra ten, kto się stara i komu to wychodzi.
I kto zgrywa się z zespołem. A o to akurat powinniśmy być spokojni. – Znamy się ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Tam graliśmy ze sobą prze całe trzy lata. Jesteśmy naprawdę zżyci. Mimo, że ostatnio nie graliśmy ze sobą, to walczyliśmy przeciwko sobie. Widzimy, kto jakie zrobił postępy, na kogo można liczyć. No i – co ważne – cały czas utrzymujemy ze sobą kontakt. Bycie ze sobą na boisku to jedna sprawa, a poza – druga. Ciężko się spotkać, bo nie mamy nawet dnia odpoczynku. Ale telefon, gadu – gadu, Internet są w użyciu – opowiada tegoroczny maturzysta.
Teraz telefon dzwonić może znacznie częściej. Młodzi zdolni są na celowniku trenerów i menadżerów. - To dla nich trudny okres – matury, kluby, werbowanie na nowy sezon. A tonie pomaga w koncentracji. Maja złapać na raz trzy sroki za ogon – ocenia trener Gościniak.
Oby chociaż jedna w tych srok podrzuciła nam jakieś złote jajko. Jeśli nie w ten sposób, to złoto zdobędziemy sami. A kto konkretnie? - Nazwisk jeszcze nie podam, bo na sparing pojedzie tylko 12. Ale to nikogo nie przekreśla. Do Szczyrku znowu powołamy 16. Wtedy dopiero zdecydujemy, kogo bierzemy do Włoch.
Że „ligowcy” będą podstawą zespołu Gościniaka można stawiać w ciemno. Bo – przede wszystkim – w bagażu, jaki wezmą do Włoch znajdzie się cenna walizka pt. „doświadczenie”. A i podobno i siły i chęci są w nich nie mniejsze. - Udaje się pogodzić ciężkie trenowanie z w miarę stabilnym zdrowiem. Nie mam już na co narzekać. Dobrym lekarstwem na wszelkie bóle jest o dziwo… siłownia – mówił Paweł Zatorski, który jeszcze przed wyjazdem do Spały cieszył się na myśl o kolejnym wyjeździe. – Zwycięstwo w Olsztynie to była dla mnie duża satysfakcja i taki mały kop szczęścia.
Chłopaki – bądźcie mężczyznami – zaserwujcie sobie porządnego kopniaka. Szczęścia rzecz jasna.