Zbigniew Bartman: lubię zmiany
22 lata, a już cztery różne ligi na koncie. Polska, Włochy, Turcja, wreszcie Rosja – tam w najbliższym sezonie trafi dotychczas przyjmujący Domex Tytan AZS Częstochowa – Zbigniew Bartman. I nie o pasję do podróży tu chodzi. A o poszukiwanie czegoś nowego. I o rozwój. A jeśli już Rosja, to i o pieniądze.
Wśród ofert można było kapryśnie przebierać. Młodym zawodnikiem interesowali się w lidze włoskiej, rodzimej PlusLidze, kluby rosyjskie wysunęły 4 – 5 propozycji. Głos dobiegł nawet z… Korei. Padło na Gazprom Surgut. – Ja lubię zmiany. We Włoszech już byłem. W ciągu dwóch lat (2005 – 2007 – przyp. red.) już zasmakowałem włoskiej ligi. Teraz chcę zobaczyć coś nowego – mówi Bartman.
Wybierając klub na pełne zaskoczenie pozwolić sobie nie można. To „nowe” trzeba jednak trochę poznać. Na szczęście było do kogo zwrócić się o pomoc. Robert Prygiel i Łukasz Kadziewicz już Wschód zwiedzili.
Jako pierwszy szlak przetarł radomianin, który na Syberię wyjechał w 2003 roku. Został tam do 2007. W międzyczasie dołączył do niego nasz reprezentacyjny środkowy. – To dzięki ich opinii wybrałem Surgut. Chłopaki zachwalali poziom ligi. Mówili, że można się dużo nauczyć i dobrze pograć. Przestrzegli jedynie przed dużymi mrozami – od października do końca marca. Ale klimat i warunki pogodowe są na drugim miejscu. Trzeba się skupić na graniu.
O klimacie w drużynie panowie niewiele mówili. – Myślę, że gdyby byłoby tam coś złego, to by mi powiedzieli. Nie mam się czego bać – mówi pewny siebie Bartman. – Jestem zadowolony z wyboru.
Przynajmniej na razie. – Matej Kazijski zaczynał poważna karierę w rosyjskiej lidze i na złe mu to nie wyszło – zauważa Bartman. I ma rację. Bułgarski przyjmujący (obecnie klubowy kolega Winiarskiego i Żygadły) dwa lata z rzędu został wybrany przez CEV najlepszym siatkarzem Europy. Oby losy Polaka potoczyły się podobnie.
Kazijski ostatecznie trafił jednak do Włoch. Bartman do Italii wyjeżdżać nie chce. Przynajmniej teraz. – Liga włoska przeżywa mały kryzys. Przez problemy finansowe kluby chcą ciąć kontrakty. A jeśli już chodzi o pieniądze, to z Rosjanami nie mają co rywalizować – stwierdza. Rosyjscy kibice mają chyba podobne zdanie. - U siatkarzy pieniądze się nie kończą. A wy mówicie „kryzys” – czytamy na jednym z siatkarskich portali Sbornej.
A nie da się ukryć, że pieniądze też są ważne. Nawet dla młodego siatkarza. – Nie będziemy uprawiać sportu do 60-tki. Pogramy ok. 15 lat i przez ten czas chcemy jak najwięcej zarobić. Nie wiadomo na ile starczy nam zdrowia. Zostawiamy go na boisku bardzo dużo. A kontuzje wykluczające całkowicie z gry się zdarzają.
Ale przede wszystkim chodzi o rozwój. Zdaniem młodego przyjmującego PlusLiga nie jest tak silna jak Superliga. Czy jednak kibice będą uwielbiać go tak samo, jak ci w Polsce? I to znowu zerkamy na rosyjską stronę. – Zrobimy w Surgucie „dream team” – kibice komentują wieści o transferze Polaka.
Pozostaje tylko życzyć… Удачи! (Powodzenia!)