Zbigniew Bartman: to potwierdzenie dobrze obranej drogi
Zbigniew Bartman odebrał wczoraj w Sofii nagrodę dla najlepszego atakującego turnieju finałowego Ligii Światowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby od początku swojej kariery grał na tej pozycji. Przyznana nagroda jest potwierdzeniem słusznie obranej przez niego drogi.
- Musimy ochłonąć, by uwierzyć, co się przed chwilą stało – mówi polski atakujący Zbigniew Bartman. Przypomina, że Liga Światowa nie jest najważniejszą imprezą tego sezonu. - Na pewno od jutra zaczniemy myśleć o tym, co nowego przed nami. Nie ma się co podniecać, ponieważ najważniejszą imprezę mamy przed sobą, za niecałe trzy tygodnie rozpoczynamy igrzyska olimpijskie, tam tak naprawdę chcemy pokazać, jakim zespołem jesteśmy – dodał.
Sezon reprezentacyjny, to ciężka praca nie tylko zawodników, ale całego sztabu szkoleniowego, przypomniał Zbigniew Bartman. - Amerykanie rozegrali naprawdę świetne spotkanie, ale chwała nam za to, że potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Cały zespół zapracował na ten niesamowity sukces, naprawdę. Cały zespół i cały sztab, bo to nie jest tak, że tylko ci, co byli na boisku doprowadzili ten zespół do zwycięstwa.
W tym sezonie Bartman zdecydował się grać już tylko na pozycji atakującego, na której od zeszłego roku widział go trener Andrea Anastasi. Wcześniej grał w klubie jako przyjmujący. Po odebraniu nagrody dla najlepszego zawodnika finałów na tej pozycji, widać, że była to słuszna decyzja. - Nagroda dla najlepszego atakującego jest dla mnie w pewnym sensie potwierdzeniem dobrze obranej drogi. Jest to spełnienie marzenia. Mam nadzieję, że w tym momencie nie tylko jako zespół wynikiem zamkniemy usta osobom, które wieszały na nas psy, źle o nas mówiły, ale także tym, którzy, nie wierzyli w słuszne decyzje trenera Anastasiego – powiedział.
Już za trzy tygodnie rozpoczynają się igrzyska olimpijskie, na których Polacy będą walczyć o kolejne medale. Czy czują się faworytami do zdobycia złotego medalu? - Na pewno nie jesteśmy faworytem igrzysk olimpijskich. Jest ich w tej chwili dwunastu, ponieważ każdy zespół, który jedzie na olimpiadę, ma takie same szanse. Wszystko, co możemy wygrać, to podnieść wszystko z boiska. Jeśli tego z boiska nie podniesiemy, to nikt nam nic za darmo nie da – zapewnił Zbigniew Bartman.
Dla wielu trenerów rozgrywki Ligi Światowej były ważnym etapem przygotowań do Ligii Światowej. Inni jak Mauro Berruto czy Władimir Alekno, postanowili nie tracić sił na mecze finałowe. A właśnie to Włosi będą pierwszym rywalem Polaków w Londynie. Czy myśleli już o tym przeciwniku? - Sądzę, że to jeszcze nie jest moment na to, aby myśleć, jak zagrać przeciwko Włochom, Serbom czy Rosjanom, bo na to jeszcze przyjdzie czas, na odprawy taktyczno-techniczne, a teraz dajcie nam czas świętować – zakończył najlepszy atakujący Ligi Światowej.