Zbigniew Bartman: ugraliśmy siatkarskiego buraka
Jastrzębski Węgiel zakończył sezon PlusLigi na najgorszym dla sportowca, czwartym miejscu. W rywalizacji o brązowy medal z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle siatkarze Lorenzo Bernardiego przegrali serię play off 2:3.
Nie tak miało być
W piątym, decydującym spotkaniu zespół z Jastrzębia zagrał najgorzej z wszystkich pięciu meczów o trzecią lokatę. Zabrakło kąśliwej zagrywki, pewnego przyjęcia i skuteczności w ataku. Przede wszystkim jednak brakowało sportowej złości i nieustępliwej walki o każdą piłkę - w przeciwieństwie do rywali po drugiej stronie siatki, którzy wszystkie te atuty prezentowali od pierwszej do ostatniej akcji spotkania.
- Motywacja była i to bardzo duża, bo każdy z nas chciał wygrać i zdobyć brązowy medal. Czegoś jednak faktycznie zabrakło. Pierwszy set zaważył na wszystkim. Po nim ZAKSA się rozpędziła, a my szliśmy w drugą stronę - ocenił libero jastrzębian Paweł Rusek.
Jego zespół w pierwszej partii prowadził 18:14, by nagle stanąć i pozwolić przeciwnikom zniwelować straty. - To, co było naszą zmorą cały sezon, niestety potwierdziło się także w końcówce - prowadzimy, gramy fajnie, a kiedy jedna, dwie akcje nam nie wychodzą, nie potrafimy tego przerwać, pogłębiamy się w kryzysie - obrazował Rusek, który w piątym meczu dobrze bronił, ale przyjmując serwis nie dograł ani jednej piłki w punkt. Jeszcze gorzej spisał się Zbigniew Bartman - w przyjęciu praktycznie nie istniał (20% pozytywnego, 0% perfekcyjnego), a w ataku dobrze grał tylko w pierwszej partii. W trzeciej zastąpił go Luciano Bozko.
- Myśląc o pierwszym secie, mam małe deja vu, bo w Kędzierzynie graliśmy już takie spotkania, gdzie w pierwszej partii prowadziliśmy 18:14, by w końcu ją przegrać, podobnie jak cały pojedynek. Nie daliśmy rady ZAKSIE i boli nas to bardzo - mówił niepocieszony kapitan JW.
Bontje to nie Holmes
W najważniejszym dla jastrzębian pojedynku sezonu zabrakło środkowego Russella Holmesa, który wyjechał do USA. Amerykańska federacja zażyczyła sobie by 25 kwietnia, tak jak pozostali kadrowicze, stawił się na zgrupowaniu reprezentacji.
- To był nasz najlepszy zagrywający, jego brak był widoczny - podkreślił Paweł Rusek. - Ale trudno żeby odebrać chłopakowi możliwość wyjazdu na Olimpiadę - nie wyobrażam sobie, żeby ktoś podjął taką decyzję. Nie mamy absolutnie żadnych pretensji. Taki jest sport, takie są przepisy. Szkoda tylko, że zdarzyło się to w tak ważnym meczu - dodał.
Dziury po nim nie był w stanie wypełnić Rob Bontje, bo podobnie jak przez cały sezon, tak i tym razem spisał się średnio w bloku i ataku, słabo w polu serwisowym. Do drugiego środkowego bloku Bartosza Gawryszewski pretensji mieć nie można, jedynie o brak roztropności w polu serwisowym W ataku Gawryszewski skończył sześć z siedmiu otrzymanych piłek.
Rachunek sumienia
W opinii Zbigniewa Bartmana sezon należy podzielić na dwa etapy. Pierwszy, do grudnia 2011 to udany okres dla Jastrzębskiego Węgla. Zespół bardzo dobrze zaprezentował się w Klubowych Mistrzostwach Świata i Pucharze Polski. Później jednak nastał gorszy czas. - Pojawiły się kontuzje i zespół nie wrócił już do gry, którą prezentował wcześniej - uznał śląski przyjmujący
Paweł Rusek z kolei podzieli tegoroczne zmagania w PlsuLidze na wzloty i upadki. - Potrafiliśmy prezentować niesamowitą siatkówkę, a potem nagle grać beznadziejnie. I to tak beznadziejnie, że z nikim nie dało się wygrać.
Jeszcze inną tezę wygłosił włoski trener Jastrzębia, tuż po półfinałowej rywalizacji ze Skrą. Jego zdaniem nowo zbudowana przed sezonem drużyna nie zdążyła wypracować "instynktu zabójców" i dlatego w kluczowych momentach ważnych meczów nie potrafiła postawić kropki nad "i". Mimo to zdołała pokonać w ćwierćfinałowych play offach świetne spisującą się Delectę Bydgoszcz, a w półfinale dzielnie walczyła z Bełchatowem. Początek zmagań o brąz też napawał optymizmem. Jednak czwarty, gładko przegrany przed własną publicznością mecz zmącił wizerunek ekipy Bernardiego. Piąty dobitnie pokazał, że to ZAKSA była bardziej zmobilizowana i lepiej wytrzymała trudy rywalizacji.
- Ugraliśmy siatkarskiego buraka. Musimy to jakoś przełknąć i przystąpić do kolejnego sezonu. Każdy myślę zrobi rachunek sumienia i zobaczymy po której stronie siatki spotkamy się za rok - nie żałował cierpkich słów Bartman, podsumowując właśnie zakończone rozgrywki.