Zbyszek Bartman: małymi kroczkami chcemy piąć się do góry
I runda fazy zasadniczej PlusLigi za nami. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla, po dobrym spotkaniu i pokonaniu Asseco Resovii Rzeszów 3:1, zakończyli ją na 4. pozycji w tabeli. - Plan zrealizowany, ale zdobycz punktowa nie cieszy - uważa kapitan śląskiej ekipy Zbigniew Bartman.
- Kilka dni wolnego, które obiecał trener podziałały na zespół niezwykle mobilizująco. Dobry mecz, wygrana z jednym z faworytów PlusLigi.
- Na pewno perspektywa kilku wolnych dni motywowała nas jeszcze bardziej w tygodniu, podczas treningów, ale jak już przyszło do meczu, wszyscy byli skoncentrowani wyłącznie na rywalizacji i na tym, żeby ją wygrać. Według dotychczasowych ustaleń mamy dostać cztery dni urlopu i do treningów wrócić drugiego dnia świąt. Ale czy tak będzie, to się okaże, bo jako kapitan będę jeszcze próbował negocjować z trenerem, żeby "wydusić" coś więcej.
- Cztery dni to i tak niezły rarytas, biorąc pod uwagę intensywność gier.
- Z jednej strony cztery dni to sporo, ale z drugiej, reprezentanci, którzy grali w Pucharze Świata mają w nogach trochę spotkań, zaczęły odzywać się różne urazy i kontuzje. A wiadomo, że najlepszym sposobem, żeby dojść do siebie jest regeneracja, czas wolny.
- Tydzień temu, gdy rozmawiałam z Michałem Łasko, mówił że fizycznie czuje się kiepsko, tak samo jak wszyscy uczestnicy PŚ. Dziś jest już lepiej? Aklimatyzacja po powrocie z Japonii zakończona?
- Raczej tak, choć trwała dość długo, bo zawsze jest gorzej, gdy leci się ze Wschodu na Zachód, niż z Zachodu na Wschód. Na szczęście większość z nas sypia już coraz lepiej, wracamy do normalności, jest ok. Najgorsze były pierwsze dni po powrocie, bo każdego coś bolało, do dziś wszyscy mamy jakieś stany zapalne w różnych stawach. Cóż, tego nie da się ominąć, to jest z nami i jeszcze trochę będzie.
- Wygraną z Asseco Resovią zakończyliście I rundę PlusLigi. 6 zwycięstw, 3 porażki - bilans chyba niezły?
- Teoretycznie niezły, ale jak popatrzymy z kim przegraliśmy, nie wygląda to już tak kolorowo. Zdarzyły nam się dwie wpadki - na "dzień dobry" z Częstochową oraz z Fartem Kielce. Sporo punktów straciliśmy, nie powiem że w głupi sposób, ale na pewno niepotrzebnie. Dlatego na zdobycz punktową się nie cieszymy, ale jeśli chodzi o miejsce w tabeli - nie ma dramatu. Zakładaliśmy sobie lokatę w pierwszej czwórce po I rundzie, więc plan został zrealizowany. I, tak jak wspominaliśmy wcześniej, małymi kroczkami chcemy piąć się do góry.
- Plan na II rundę fazy zasadniczej?
- Po pierwsze, żeby uzbierać więcej punktów, niż w pierwszej. Chcemy tez grać jeszcze lepszą siatkówkę, bo wtedy punktów będziemy mieć więcej - to taka analogia.
- Pod koniec stycznia zostanie rozegrany finał Pucharu Polski - teoretycznie jedna z najprostszych dróg do Ligi Mistrzów....
- Taaak, z punktu widzenia kibica tak to może wygląda - pstryk i jesteśmy w Lidze Mistrzów. Ale niezupełnie tak jest. Puchar Polski jest jednym z celów postawionych nam na ten sezon i na pewno nie odpuścimy żadnego spotkania. Na pewno też zamierzamy pojawić się w Rzeszowie i spróbować wygrać trofeum. Mamy jednak w klubie taką filozofię, że koncentrujemy się wyłącznie na tym, co przed nami. A na razie przed nami jest rewanż z Częstochową.
- Wróćmy jeszcze na chwilę do meczu z Resovią. Rywale przez pierwsze dwa sety grali fatalnie, popełniali juniorskie błędy. Nie mieliście wrażenia, że chcą przegrać 0:3 i uniknąć w półfinale PP bełchatowian?
- A wyglądali jakby chcieli przegrać 0:3?
- W pierwszych dwóch setach, moim zdaniem, tak.
- Pod taką presją, z jaką my naskoczyliśmy na nich od początku spotkania, gubią się nawet najlepsi. Gdyby chcieli przegrać, trzecia partia nie skończyłaby się do 16. na ich korzyść. Wy, dziennikarze szukacie za dużo sensacji. To samo było podczas Pucharu Świata - szukanie różnego rodzaju kombinacji, zastanawianie się czy wygramy, czy też odpuścimy i pomożemy rywalom. A jak pomożemy, to komu - Włochom czy Brazylijczykom.
- Skądś to się wzięło. Gdyby nie zepsute kombinacjami mistrzostwa świata we Włoszech, być może dziś nie szukalibyśmy na siłę dziury w całym.
- Czas przejrzeć na oczy i stwierdzić, że Polacy grają w siatkówkę trochę inaczej i nie odpuszczają żadnych meczów.
- Na zakończenie pytanie z nieco innej beczki. Podobno zdecydował pan już na jakiej pozycji będzie grał w przyszłości i przekazał decyzję trenerowi Anastasiemu?
-To była wspólna decyzja moja i trenera. Inna sprawa, że tak naprawdę to się jeszcze okaże czy będę grał na tej pozycji. To zależy również od włodarzy klubów, od trenerów - kto i gdzie będzie mnie widział.
- Czyli jednak atak?
- Zobaczymy.