Zdziesiątkowana ZAKSA nie sprostała Arkasowi Izmir
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała z Arkasem Izmir 1:3 (25:27, 25:23, 16:25, 23:25) w pierwszym meczu I rundy fazy play off Ligi Mistrzów.
Bez kilku zawodników w składzie drużyna ZAKSY Kędzierzyn-Koźle uległa Arkasowi Izmir 1:3 (25:27, 25:23, 16:25, 23:25) w pierwszym meczu rundy play off Ligi Mistrzów. Mało tego. Wicemistrzowie Polski stracili też Pawła Zagumnego, który na rozgrzewce doznał urazu. Rewanż 8 lutego w Turcji.
Pech nie opuszcza drużyny z Kędzierzyna-Koźla. Nie dość, że trener Krzysztof Stelmach nie mógł skorzystać z trzech środkowych (Jurija Gladyra, Patryka Czarnowskiego i Sebastiana Wardy), a Guillaume Samica nie jest jeszcze w pełni sił po skręceniu kostki przed finałowym turniejem o Puchar Polski w Rzeszowie, to na rozgrzewce kontuzji doznał Paweł Zagumny. W pewnym momencie rozgrywający chwycił się za kostkę, zdjął buta i z grymasem bólu udał się do szatni. Potem wrócił na ławkę rezerwowych, ale trener Krzysztof Stelmach wolał nie ryzykować i nie wpuścił kapitana ZAKSY na parkiet. W czwartek zawodnik przejdzie badania i będzie wiadomo jak groźny jest ten uraz.
- Mamy duże kłopoty kadrowe, a taka sytuacja, która zdarza się na pięć minut przed meczem, na pewno jest ciężka. Nie pomaga to w mentalnym podejściu do meczu. Niw ukrywam, że mnie tego zabrakło – przyznał libero ZAKSY, Piotr Gacek.
Wydarzenie z rozgrzewki na pewno odbiło się na morale zespołu, ale pomimo tego, rywal był w zasięgu siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla. Początek meczu należał do gości, którzy prowadzili 6:2. Jednak przy mocnych serwisach Anonina Rouziera Turcy zaczęli popełniać błędy w ataku i zrobiło się 8:8. Gdy dwa asy serwisowe posłał występujący na pozycji środkowego Dominik Witczak, to gospodarze odskoczyli na dwa punkty (11:9). Gdy po kolejnej punktowej zagrywce Guillaume Samicy ZAKSA prowadziła już 19:15 wydawało się, że set będzie już wygrany. Siatkarze z Imziru nie rezygnowali. Seria dobrych zagrywek i kontrataków Burutaya Subasi doprowadziła do remisu po 20. W końcówce Kevin Hansen posłał asa. W ostatniej akcji Michał Ruciak uderzył po bloku. Wiedzieli to wszyscy z wyjątkiem sędziów.
Drugi set lepiej rozpoczęli wicemistrzowie Polski. Po „krótkiej” Witczaka prowadzili już czterema punktami (9:5). Chwila przestoju kosztowała ich jednak serię straconych punktów. Tym razem Turcy odskoczyli (16:14). ZAKSA doprowadziła do remisu. W zaciętej końcówce setbola dał blok Wojciecha Kaźmierczaka na Libermanie Agamezie, a decydującą akcję zakończył Rouzier.
W trzeciej odsłonie gospodarze mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki. Brakowało też skutecznych ataków. Arkas szybko odskoczył (10:4) i nie dał już sobie wydrzeć tej przewagi. Na dodatek szeregi ZAKSY opuścił Samica. W końcówce gra miejscowych zupełnie posypała się.
Czwarty set zapowiadał się na kopię poprzedniego, bo goście szybko objęli prowadzenie 6:2, które jeszcze powiększyli, po asie serwisowym Subasiego, do sześciu oczek (14:8). Zawodnicy ZAKSY walczyli do końca. Wyrównali na 19:19, gdy Kaźmierczak ponownie zablokował Agameza. W kolejnych akcjach znowu kontrowersje wzbudziły decyzje arbitrów. Po ataku Rouziera kędzierzynianie tracili tylko punkt (23:24), ale w ostatniej zagrywce francuski atakujący zaryzykował, ale piłka wylądowała na aucie.
- Najgorsze było to, że pomimo tych naszych problemów, to i tak mieliśmy szansę to spotkanie wygrać. Kilka naszych błędów oraz kontrowersyjne decyzje sędziów w końcówkach dwóch setów na naszą niekorzyść, nie pozwoliło nam zwyciężyć – stwierdził atakujący ZAKSY Dominik Witczak, który z konieczności musiał zagrać na pozycji środkowego.
ZAKSA: Pilarz, Rouzier, Witczak, Kaźmierczak, Samika, Ruciak, Gacek (libero) - Kapelus, Popelka; Arkas: Hansen, Agamez, Gok, Duff, Subasi, Perrin, Sahin (libero) - Bravo, Tendar.