Ze Spały do Kielc
Siatkarze Asseco Resovii na finałowy turniej Pucharu Polski - Plus Cup zjechali prosto ze Spały, gdzie przez miniony tydzień w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich szlifowali formę na sobotnio-niedzielną imprezę.
- Na pewno nie ruszalibyśmy się z Rzeszowa, gdyby nie problemy z halą. Nie mieliśmy po prostu gdzie trenować - mówi trener Ljubo Travica. Hala na Podpromiu, gdzie trenują i regularnie rozgrywają mecze resoviacy jest zajęta przez łuczników, którzy rywalizują w Halowych Mistrzostwach Świata. Po turnieju w Kielcach zespół trenera Travicy nie wróci do Rzeszowa, ale uda się znów do Spały na kolejny tydzień treningów, ponieważ po łucznikach halę Podpromie zdominują targi budowlane. Właśnie z tego też powodu pierwsze dwa mecze fazy play-off z Domexem Tytan AZS Częstochowa, rzeszowianie rozegrają 17-18 marca (wtorek, środa), a nie jak pierwotnie planowano 13-14.03. - Nie mieliśmy innego wyjścia jak wyjechać do Spały, gdzie warunki do zajęć są wyśmienite. Szkoda tylko, że po przyjeździe przed jakże ważnymi meczami play-off trenować będziemy na Podpromiu tylko raz - mówi środkowy Łukasz Perłowski.
Resoviacy jednak nie wybiegają myślami tak daleko tylko koncentrują się na rywalizacji o Puchar Polski. Do tej pory Resovia trzy razy sięgała po Puchar Polski, w 1975, 1983 i 1987 roku. Od tamtego czasu odpadali w rozgrywkach wcześniej, tak jak choćby w ostatnich sezonach, gdzie swój udział w finałowych turniejach z udziałem ośmiu drużyn kończyli w pierwszym dniu, w ćwierćfinałach. W klubie nie ukrywają, że zdobycie Pucharu Polski jest jednym z celów na ten sezon, podobnie jak gra w Lidze Mistrzów. W tych elitarnych europejskich rozgrywkach właśnie najłatwiej dostać się przez krajowy puchar, gdzie wystarczy wygrać tylko dwa mecze. W lidze zadanie jest zdecydowanie trudniejsze, bo trzeba zdobyć mistrzowski tytuł, lub być w finale z drużyną, która zdobyła Puchar Polski.
Resoviacy jasno określają po co przyjechali do Kielc. - Mamy szanse zdobyć pierwsze w tym sezonie trofeum. Nasza gra zadowala nie tylko kibiców, ale przede wszystkim nas i trenera. Wszystko idzie w dobrym kierunku dlatego jesteśmy dobrej myśli. Puchar Polski jednak jest specyficzną imprezą, bo tylko zwycięzca zgarnia wszystko. Drugie miejsce się nie liczy - mówi Krzysztof Gierczyński, który przed rokiem wraz z Marcinem Wiką i Pawłem Woickim reprezentując barwy AZS-u Częstochowa sięgnął po Puchar Polski. Teraz ww. trójka chce powtórzyć ten sukces z zespołem Asseco Resovii, na drodze której w półfinale stoi bełchatowska Skra.
- To spotkanie będzie kluczowe. Ono według mnie pokaże, kto zdobędzie puchar - uważa Paweł Woicki. - Finałowy turniej Pucharu Polski jest specyficzny. Najważniejszy jest mecz półfinałowy i tam trzeba zagrać najlepiej. Dopiero po zwycięstwie w półfinale można myśleć o finałowym meczu.