Zespoły PlusLigi rozpoczynają podbój Europy
Emocje w PlusLidze rosną z każdą kolejką spotkań, a już za pasem kolejna dawka siatkarskich doznań, tym razem na międzynarodową skalę. Pięć zespołów - PGE Skra Bełchatów, Domex Tytan AZS Częstochowa, AZS UWM Olsztyn, Jastrzębski Węgiel i Asseco Resovia Rzeszów rozpoczynają w tym tygodniu rywalizację w europejskich pucharach. Co najmniej trzy z nich celują w Final Four.
W najbardziej prestiżowych rozgrywkach Ligi Mistrzów Polskę reprezentują PGE Skra i Domex Tytan AZS. Mistrz kraju, który budował skład pod kątem sukcesu na europejskich parkietach, stawia sprawę jasno - celem jest co najmniej Final Four. Droga na najwyższy europejski szczyt będzie jednak wyboista już na starcie, bowiem bełchatowianie trafili do jednej z najsilniejszych grup, z Iskrą Odincowo, Panathinaikosem Ateny i VfB Friedrichshafen. - W oczach europejskich ekspertów wcale nie jesteśmy faworytami i ja osobiście przestrzegam przed hurraoptymizmem - mówi jeden z najbardziej doświadczonych graczy Skry Miguel Angel Falasca, dodając że zespołów z podobnymi aspiracjami i możliwościami kadrowymi, jak Bełchatów jest co najmniej osiem, a siatkarze Daniela Castellaniego do pierwszego pojedynku z Friedrichshafen przystąpią bez kontuzjowanych Stephana Antigi, Janne Heikkinena i Marcina Możdżonka.
Los okazał się bardziej łaskawy dla Akademików z Częstochowy, którzy zagrają z Iraklisem Saloniki, CSKA Sofia i Fenerbahce Stambuł. - Faworytem naszej grupy z pewnością jest, najgroźniejszy rywal w tym gronie Iraklis Saloniki. Pozostałe ekipy są mocne, ale w naszym zasięgu - uważa trener Radosław Panas, który na razie skupia się wyłącznie na rywalizacji grupowej. Dla szkoleniowca młodej i ambitnej drużyny z Częstochowy bardzo istotny jest inauguracyjny mecz w Stambule. - Chcemy się tam pokazać z jak najlepszej strony, najlepiej wygrać, żeby do kolejnych konfrontacji przystąpić z większym spokojem i optymizmem.
W Pucharze CEV Polskę reprezentują AZS UWM Olsztyn i Jastrzębski Węgiel. Obydwie ekipy rozpoczynają rywalizację z wysokiego pułapu. Olsztynianie jadą na podbój Lokomotiwu Biełgorod, a Jastrzębie w Atenach zmierzy się z Olympiakosem Pireus.
Trener Mariusz Sordyl najbardziej obawia się męczącej podróży do Rosji, gdzie jego zespół czeka spotkanie z mającą fatalną opinię, lokalną komunikacją powietrzną. Podkreśla jednocześnie, że występy w europejskich pucharach, w obecnej sytuacji klubu są sprawą podrzędną. - Skupiamy się głównie na polskiej lidze i najistotniejsze jest dla nas, żeby europejskie wojaże nie uszczupliły nam kadry. Olsztynianie nie boją się pary najlepszych rosyjskich przyjmujących Tietiuchina i Kosariewa i zapewniają, że znajdą na nich sposób w polu serwisowym. - Liczymy też na "pomoc" Wadima Chamuckich, który czasami potrafi się zapędzić w swojej finezji zbyt daleko - żartuje trener Sordyl. Poważnie dodaje, że potyczka z Lokomotiwem będzie szczególnie ważna dla Pawła Zagumnego, który po raz pierwszy w tym sezonie wyjdzie w startowej szóstce.
Jastrzębianom z kolei przyjdzie się zmierzyć z Ivanem Miljkovićem, a przede wszystkim z niezwykle żywiołową i często nieprzewidywalną w reakcjach grecką publicznością. - Zespół musi przystąpić do walki z pełną świadomością swojej wartości i pewnością, że może wygrać z każdym. Nad tym właśnie najintensywniej teraz pracujemy - zdradza szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla Roberto Santilli, który już od tygodnia rozpracowuje rywali. Jego podopieczni są pełni optymizmu i podkreślają, że nie ma przeciwnika, z którym nie można wygrać. - Jastrzębski Węgiel grał w ostatnich sezonach z Coprą Piacenza i Sisleyem Treviso - zespołami z najsilniejszej ligi na świecie. Nie przestraszyliśmy się ani jednych, ani drugich, więc tym bardziej nie mamy kompleksów przed pojedynkiem z Olympiakosem. Do Aten jedziemy po zwycięstwo - deklaruje libero Paweł Rusek.
Znacznie łatwiejsze zadanie wydaje się mieć Asseco Resovia Rzeszów, która w Challenge Cup spotka się z białoruskim Metallurgiem Żłobin. Naszpikowany reprezentantami kraju zespół z Rzeszowa nie powinien mieć problemów z przeskoczeniem pierwszej przeszkody, nawet jeśli posiada li tylko szczątkowe informacje o rywalach, zaczerpnięte głównie ze strony internetowej klubu. - Nie mamy nawet pewności, że strona jest aktualizowana - przyznaje II trener Resovii Andrzej Kowal. - Wiemy, że Żłobin to najsilniejszy zespół w lidze, który dotąd nie przegrał meczu. My jednak mierzymy w Final Four i mamy na tyle mocną drużynę, że nie powinniśmy mieć problemu z awansem do dalszych gier.
W tegorocznych pucharach obowiązuje, testowana rok temu w Challenge Cup i CEV zasada złotego seta, która obejmie również Ligę Mistrzów. Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV) zmieniła jednak regulamin i dodatkowy set (grany do 15) będzie rozgrywany tylko w przypadku, gdy padną wyniki 3:0 i 0:3, 3:1 i 1:3 oraz 3:2 i 2:3.