Złoto na wyciągnięcie ręki
Bełchatowski klub coraz bliżej ósmego tytułu siatkarskiego mistrza Polski. Podopieczni Miguela Falaski wygrali dwa razy w Rzeszowie z miejscową Resovią i jeśli powtórzą zwycięstwo w niedzielę, założą na szyje złote medale.
Pierwszy mecz pokazał, że spotkały się dwie, godne tego finału drużyny. Po pełnym dramaturgii i zwrotów akcji meczu ostatecznie lepsi okazali się bełchatowianie. - Zjedliśmy sporo nerwów - nie ukrywał tuż po ostatniej piłce Wojciech Włodarczyk, który wyraźnie odetchnął z ulgą. - Wygrać w Rzeszowie 3:2 to jest naprawdę wielka sztuka - dodał Daniel Pliński. Chyba mało kto spodziewał się, że drugie starcie będzie tak jednostronnym widowiskiem.
O ile w pierwszym secie rzeszowianie jeszcze sprawili przyjezdnym sporo problemów, to w kolejnych partiach na boisku panowali już bełchatowianie. Trzeci set to była już absolutna dominacja PGE Skry. Ręce same składały się do braw. Rzadko kiedy w finale takich rozgrywek jeden zespół potrafi tak zdominować rywala. - Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, bo odskakiwaliśmy praktycznie w każdym secie i to Resovia musiała nas gonić - powiedział po drugim zwycięstwie Karol Kłos.
Trudno wygrać mecz w pojedynkę, ale ogromną cegiełkę, a w zasadzie cegłę do tych dwóch zwycięstw dołożył nowy-stary reprezentant Polski Mariusz Wlazły. Kapitan PGE Skry zdobył w ostatnim meczu 20 punktów i zaliczył 69-procentową skuteczność w ataku! Całkowicie zasłużenie zgarnął po tym spotkaniu statuetkę dla najlepszego gracza, zresztą podobnie jak po pierwszym pojedynku. - Statuetka jest bardzo cenna, aczkolwiek ja bym jej nie zdobył, gdyby nie koledzy na boisku. Na to składa się cały zespół - mówi skromnie atakujący PGE Skry.
Wiele osób widzi już bełchatowian ze złotymi medalami zawieszonymi na szyjach, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby otwierać szampana i wznosić toast. - Trzeba pamiętać o tym co Resovia zrobiła w półfinałowych potyczkach z ZAKSĄ - przypomina Pliński. - Musimy być maksymalnie skoncentrowani - podkreśla Wrona.
Czy bełchatowianie będą świętować już w niedzielę? Jedno jest pewne, będą mogli liczyć w tym spotkaniu na żywiołowy doping swoich kibiców, którzy zapełnią halę Energia do ostatniego miejsca. Bilety na ten siatkarski spektakl rozeszły się w niespełna godzinę. - Cieszymy się, że kibice cały czas są z nami. Dziękujemy im za wsparcie - dodaje popularny Plina.