Złoty medal smakuje szampanem
- Po zdobyciu złotego medalu czuję się fantastycznie. Takiego meczu i wydarzenia jeszcze nigdy nie przeżyłem. To co działo się dzisiaj, kiedy stałem na zagrywce w „złotym secie” przeszło najśmielsze moje oczekiwania. A najważniejszą nagrodą jest medal – mówił po zakończeniu ceremonii wręczenia medali Miłosz Hebda, przyjmujący Tytana AZS Częstochowa.
PlusLiga: Gratuluję zdobycia Pucharu Challenge. Jak przystało na finał przygotowaliście kibicom wspaniałe widowisko, które skończyło się happy endem właśnie dla Was, choć początek „złotego seta” wcale tego nie wskazywał. Czyżby Częstochowa była miastem cudów?
Miłosz Hebda: Chyba będzie można tak powiedzieć. Naprawdę coś w tym jest. Przy stanie 0:6 mało kto wierzył albo nikt nie wierzył, że zdołamy „wyciągnąć” tego seta i zwyciężyć. W naszych szeregach nadzieja w wygraną malała z każdym punktem zdobytym przez przeciwnika. Ja wszedłem na boisko właśnie przy stanie 0:6 i nie powiem, że myślałem, że można to jeszcze odbudować. Jednak jak zaczęliśmy krok po kroku, a właściwie punkt po punkcie niwelować różnicę punktową ta wiara zaczęła wracać.
- Sobota okazała się szczęśliwym dniem dla Tytana AZS Częstochowa. Cieszycie się ze zwycięstwa i to co się wydarzyło przeszło już do historii. Jednak nie mogę nie zapytać, o to co się stało w trzecim secie, że Wasza gra stanęła w miejscu? Biorąc pod uwagę, że w dwóch wcześniejszych partiach zwyciężyliście bez większych problemów?
- Szczerze mówiąc sam nie wiem, co się stało po tych dwóch setach. Stojąc w kwadracie rezerwowych byłem święcie przekonany, że ten mecz dobrze się układa. Wydawało się, że trzeci set będzie tylko potwierdzeniem, tego że to nam należy się ten puchar. Po takim trzecim secie przychodzi moment, kiedy ręce opadają. Nawet nie chodzi o to, że nie gramy. Po prostu nic się nie chce skleić. Próbujemy atakować, a przeciwnik podbija każdą naszą piłkę. Na szczęście ostatecznie wszystko dobrze się skończyło na naszą korzyść.
- Dzisiaj w końcówce „złotego seta” ciężar gry spoczywał właśnie na Tobie. W takim finale ciśnienie było większe?
- Można tak powiedzieć, bo zagrywałem. Myślę, że ryzyko ciążyło na całej drużynie. Od początku „złotego seta” gra nam się nie układała. Przegrywaliśmy już 0:6, ale walczyliśmy do końca. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, jesteśmy ze sobą. Udowodniliśmy po raz kolejny, że nie mamy tylko sześciu zawodników, ale o sile zespołu stanowi cała dwunastka. Jesteśmy drużyną, która bardzo chciała wygrać. Było ciężko, były lepsze i gorsze chwile, ale to my wygraliśmy z czego bardzo się cieszymy.
- To proste i banale pytanie, ale nie można go nie zadać. Jak czujesz się po zdobyciu tego złotego medalu?
- Czuję się fantastycznie. Tak naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć, bo w głowie i w koło jest tyle emocji, że nie wiadomo co myśleć. Do nas jeszcze nie dociera to co się wydarzyło. Takiego meczu i wydarzenia jeszcze nigdy nie przeżyłem. Myślę również, że niewiele osób, które przyszły na dzisiejszy mecz nie przeżyło czegoś podobnego. Na pewno ta hala i zgromadzeni tu kibice już wiele razy pokazali, że potrafią dopingować. Ale to co działo się dzisiaj, kiedy stałem na zagrywce w „złotym secie” przeszło najśmielsze moje oczekiwania. Nie słyszałem jeszcze nigdy w życiu takiego dopingu. Nie słyszałem nawet swoich myśli. Przy takiej oprawie zawodnikom z Warszawy nie grało się łatwo. Fajnie, że udało nam się stworzyć tak wspaniałe widowisko.
- Jak zatem smakuje ten złoty medal?
- Szampanem (śmiech). A tak naprawdę to fantastyczne uczucie zdobyć taki medal i mieć go na swojej szyi.
- AZS Częstochowa po 23 latach udziału w europejskich rozgrywkach zdobył medal, w dodatku złoty. Po trudach ciężkiej pracy należy się nagroda. Czy zatem prezes i zarząd przewidział dla Was, jakieś nagrody?
- Nie zastanawialiśmy się nad nagrodami. Chcieliśmy po prostu wygrać, cała reszta się nie liczy. Na pewno wielką nagrodą dla nas od prezesów była organizacja dzisiejszego dnia. Włożyli wiele pracy w to, aby wyglądało to tak, jak wyglądało. Za to należą im się wielkie podziękowania. A najważniejszą nagroda jest sam medal.