Znakomity Paweł Papke
Aseco Resovia Rzeszów pokonała AZS UWM Olsztyn 3:1 (24:26, 25:15, 25:18, 25:20). MVP spotkania został Paweł Papke.
- Cieszymy się z trzech punktów, ale nie popadamy w wielki huraoptymizm tak jak nie wpadliśmy w jakiś ogromny pesymizm po przegranej w Częstochowie - mówi atakujący Asseco Resovii, Paweł Papke. “Papkin” wybrany został MVP sobotniego pojedynku rzeszowian z ekipą AZS UWM Olsztyn 3:1 (24:26, 25:15, 25:18, 25:20).
Losy pierwszego seta rozstrzygnęły się w końcówce. Rzeszowianie nie wykorzystali setbola przy stanie 24:23. Bardzo skuteczniejsi byli rywale, których taktyka była prosta. Przy stanie 24:24 dwukrotnie Tomasz Kowalczyk zaserwował na Aleksandara Mitrovicia, który miał problemy z przyjęciem i Ivan Ilić zmuszony był rozgrywać tylko na jedno skrzydło, gdzie czekał z blokiem już Wojciech Grzyb.
- Zachowaliśmy więcej zimnej krwi niż Resovia, ale muszę przyznać, że już od pierwszego seta przeciwnik spisywał się bardzo dobrze - mówi środkowy z Olsztyna, Wojciech Grzyb. W kolejnych trzech setach gospodarza mniej więcej w połowie, dzięki dobrej zagrywce (8 asów przy tylko jednym rywala) wypracowywali sobie kilkupunktową przewagę.
- Popełniliśmy zbyt wiele błędów, żeby móc wygrać z Resovią. Po naszej stronie było ich za dużo w zagrywce i ataku - opisuje Wojciech Grzyb. Pierwszoplanową postacią w zespole Asseco Resovii był jej kapitan Paweł Papke. - Staram się do każdego meczu podchodzić na równo zmobilizowany. Wszyscy jednak, co mnie dobrze znają wiedzą, że pojedynki z Olsztynem, Kędzierzynam i jeszcze Częstochową wzbudzają u mnie dodatkowe emocje. Wzrasta adrenalina, która przejawia się tym, że zawsze z wspomnianą trojką gra mi się dobrze - mówi atakujący Paweł Papke.
Jego vis a vis Tomasz Józefacki też był mocno umotywowany. Przez ostatnie cztery lata bronił bowiem barw Resovii. - Bardzo miło było znów zagrać przed rzeszowską publicznością. Cieszę się z gorącego przyjęcia przez kibiców. Szkoda tylko, że nie udało się nam ugrać punktu - mówił Józefacki, którego komplementował trener Mariusz Sordyl.
“Józek” zastąpił kontuzjowanego (bóle mięśni pleców) Grzegorza Szymańskiego, który nie pojawił się w Rzeszowie. - Stwierdziliśmy, że lepiej dla zespołu będzie jak Grzesiek zostanie w Olsztynie i będzie się rehabilitował, aby w krótkim czasie wrócić do optymalnej dyspozycji. Mamy przecież Tomka Józefackiego, do którego mam stuprocentowe zaufanie. Dziś u nas każdy miał lepsze i gorsze momenty. Nie tylko ci młodsi ale i starsi - mówi Sordyl i dodaje. - Resovia obnażyła nasze słabości. To było pierwsze w tym sezonie spotkanie, kiedy popełniliśmy tyle błędów. Wynikały jednak one z dobrej gry przeciwnika. Ryzykowaliśmy zagrywką i atakiem, a Resovia dobrze broniła i ustawiała blok. Na zbyt wiele rzeszowianie nam nie pozwolili - kończy trener z Olsztyna.
Zadowolony z wygranej, co zresztą zrozumiałe, był szkoleniowiec gospodarzy, Ljubo Travica. - Oba zespoły zagrały pod wielkim ciśnieniem i szczególnie było to widać w pierwszym secie - opisuje trener. - Naszym celem było utrudnić zagrywką pracę Zagumnemu i to się w miarę nam udało. Popełniliśmy też znacznie mniej błędów niż w ostatnich meczach. W tej chwili nikt w moim zespole nie gra na najwyższym poziomie i nie pokazuje swoich pełnych umiejętności. Dlatego trudno, żeby można było mówić o podstawowej szóstce. Nie wykluczone, że do końca sezonu taki wyjściowy skład się nie wykrystalizuje - kończy szkoleniowiec Asseco Resovii.