Zrobią wszystko co w ich mocy
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby urwać jakieś punkty rywalowi. Na pewno gra nam się zdecydowanie lepiej, równiej z zespołami z górnej części tabeli. Walczyć będziemy do końca – mówi przed poniedziałkowym meczem z Resovią Rzeszów Michał Kamiński, atakujący Tytana AZS Częstochowa.
PlusLiga: W czwartek przegraliście rewanżowe spotkanie z Halkbank Ankarą. Nie mogę nie zapytać o seta trzeciego. Prowadziliście 8:2, a ostatecznie przegraliście na przewagi. Jak to wytłumaczyć?
Michał Kamiński: Set rozpoczął się inaczej, niż dwa wcześniejsze, ponieważ weszło na boisko dwóch młodych zawodników, młoda krew, można powiedzieć, że pojawiło się życie. Potrafiliśmy dobrze ustawić blok, wykorzystaliśmy kilka kontr i dobrze zagrywaliśmy. Dlatego też taki był wynik i prowadziliśmy tak wysoko. Później Turcy z punktu na punkt zaczęli się odgrywać. Nie spuścili głów w dół, nie dali zwieść się pozorom i walczyli do końca. A u nas w końcówce zabrakło spokojnej głowy i determinacji.
- W trzecim secie drużyna świetnie spisywała się w bloku, wzmocniliście zagrywkę. Patrząc na to chce się powiedzieć, że AZS może grać dobrze i tak powinien grać cały czas.
- Bardzo dobrze to wszystko wychodziło. Było to ładne dla oka, nasza gra mogła się podobać kibicom. Wszyscy chcielibyśmy, żeby ta gra właśnie tak wyglądała, ale nie zawsze to się udaje.
- Jednak dalej pozostajecie w rozrywkach europejskich, będziecie brać udział w Challenge Cup, gdzie drużyny teoretycznie są słabsze, ale to wcale nie oznacza, że będzie łatwiej.
- Na pewno. Aczkolwiek teoretycznie będziemy mieć większe szanse. W siatkówce wszystko może się zdarzyć. Będziemy walczyć dalej. Na pewno cieszy mnie to, że będzie to miało przełożenie na ligę, bo brakuje nam grania.
- W poniedziałek natomiast zmierzycie się z rywalem z wyższej póki w PlusLidze– Resovią Rzeszów. Czeka was trudny bój.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby urwać jakieś punkty rywalowi. Na pewno gra nam się zdecydowanie lepiej, równiej z zespołami z górnej części tabeli. Walczyć będziemy do końca.
- Trener ma do dyspozycji tylko jednego rozgrywającego – Fabiana Drzyzgę. Jakub Oczko pojawił się co prawda w dwunastce już w czwartek, ale nie jest on jeszcze w optymalnej formie.
- Kuba zaczął wykonywać pewne ćwiczenia dopiero od kilku dni. Niemniej jest szansa, że w Rzeszowie pojawi się już na boisku. Jednak takie decyzje należą do trenera.
- W czwartek zmieniłeś na boisku Bartka Janeczka, grałeś przez ponad połowę spotkania. Liczysz na to, że w Rzeszowie trener Marek Kardos postawi na Ciebie?
- Ja cieszę się, że dostałem szansę od trenera w meczu z Ankarą, ale nie jestem tutaj, aby porównywać się do Bartka. To na kogo postawi trener to wyłącznie jego decyzja. Jednak ja cieszę się, że miałem możliwość pogrania, brakuje mi strasznie, takiej systematycznej gry. Jestem w klubie, drużynie, a o miejsce na parkiecie muszę walczyć, tak jak każdy inny zawodnik.
- Jednak treningi to zupełnie coś innego, niż mecz. Zdarza się, że ćwiczone elementy na sali treningowej wychodzą świetnie, a na meczu pojawia się jakaś blokada.
- Dokładnie tak. Chcąc nie chcąc na meczu jest adrenalina. To wszystko inaczej wygląda, są emocje. Nie na darmo się mówi, ze zawodnik nie tylko powinien trenować, ale przede wszystkim grać. To wtedy właśnie robi się postępy.
- AZS Częstochowa przegrał już kilka spotkań. Odczuwacie na sobie presje, poniekąd też krytykę, że wyniki drużyny co tu ukrywać są słabe?
- Ja powiem szczerze, że nie odczuwam tego. Staram się nie przejmować takimi rzeczami i co więcej staram się nie czytać różnych reportaży ani komentarzy.