Zwycięstwo Effectora w Bełchatowie i awans do play off
PGE Skra Bełchatów przegrała z Effectorem Kielce 2:3 (25:23, 22:25, 32:30, 22:25, 14:16) w meczu 13. kolejki PlusLigi. Tym samym zespół gości awansował do fazy play off.
Grająca w eksperymentalnym składzie PGE Skra Bełchatów przegrała 2:3 w ostatnim meczu fazy zasadniczej PlusLigi z Effectorem Kielce. To historyczne zwycięstwo kielczan w rywalizacji z bełchatowianami.
Zgodnie z przewidywaniami Miguel Falaska dał odpocząć swoim kluczowym zawodnikom i od początku wpuścił na boisko rezerwowych. Z wyjątkiem libero Pawła Zatorskiego wymienił cały skład. Na rozegraniu pojawił się Aleksa Brdjović, w rolę przyjmujących wcielili się Wojciech Włodarczyk i Samuel Tuia, którzy za wszelką cenę chcieli udowodnić, że są w dobrej dyspozycji i trener może na nich liczyć. – Liczę na więcej szans do gry – mówi przed tym meczem środkowy Jędrzej Maćkowiak. I też ją dostał. W roli atakującego prawie-debiutant Łukasz Pietrzak. 18-letni atakujący dobrze wszedł w to spotkanie i szybko zdobył dwa punkty. Bełchatowianie nie mieli jednak łatwego zadania, bo rywale walczyli o „być albo nie być” w play-offach. I to było widać od samego początku. Na pierwszej przerwie technicznej goście prowadzili 8-7. Później kielczanie odskoczyli i prowadzili już 20:16. Bełchatowianie nie dali jednak za wygraną. Miguel Falaska wziął czas, dał nowe wytyczne i… efekty przyszły bardzo szybko. PGE Skra objęła prowadzenie 22:21 i już do końca seta nie wypuściła z rąk prowadzenia.
Drugi set był bliźniaczo podobny do pierwszego. Goście ambitnie starali się wykorzystać słabszą dyspozycję bełchatowian, ale gospodarze, choć grali w eksperymentalnym składzie nie dawali za wygraną. Effector prowadził już 20:17 i… czekaliśmy na powtórkę końcówki z pierwszej partii, kiedy bełchatowianie pokazali gościom miejsce w szyku. Tym razem było już inaczej. Kilka błędów z naszej strony sprawiło, że to kielczanie cieszyli się ze zwycięstwa w drugim secie.
Po dwóch, dosyć senny setach, chyba mało kto spodziewał się, że w trzeciej odsłonie będą aż tak duże emocje. Effecfor prowadził całą partię, aby na finiszu dać się dogonić. Później gra na przewagi, cios za cios, aż w końcu Aleksa Brdjović skutecznym blokiem zakończył marzenia kielczan o drugim zwycięskim secie z kolei.
W czwartym secie nic się nie zmieniło. Po raz kolejny przewagę wypracowali sobie kielczanie, tyle, że tym razem nie dali jej sobie wydrzeć. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza za wszelką cenę dążyli do pierwszego, historycznego zwycięstwa nad drużyną z Bełchatowa. Gdyby bełchatowianie grali pierwszym składem zapewne te marzenia musieliby odłożyć na kolejny mecz, ale tym razem było inaczej. Miguel Falaska cały czas grał żelaznym, rezerwowym składem. Widać było, że siatkarze PGE Skry nie do końca potrafili się zrozumieć. Trudno się jednak dziwić skoro w takim zestawieniu zagrali po raz pierwszy w życiu.
Tie-break zdecydowanie lepiej rozpoczęli kielczanie, którzy prowadzili już 4:1. Bełchatowianie gonili, sygnał do ataku dali Samuel Tuia i najmłodszy w szeregach gospodarzy Pietrzak, który nie tylko dobrze kończył swoje piłki, ale też siał popłoch w szeregach rywali swoimi zagrywkami. To jednak było za mało. Od soboty play-offy i prawdziwe emocje.