Zwycięstwo z dedykacją
Zwycięstwo dedykujemy zmarłemu prezesowi Adamowi Rusinkowi. Na pewno byłby dumny z nas i szczęśliwy z tego, co się działo w sobotę. To dla niego wygraliśmy ten mecz - mówił po sobotnim spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów, przyjmujący Asseco Resovii, Aleh Akhrem.
Resoviacy od samego początku narzucili swój styl gry i zespół z Bełchatowa pod naporem zaczął seriami popełniać błędy. - Uważam, że gdyby nie kiepskie początki setów, gdzie zaczynaliśmy od stanu 2-7 czy 3-8, to ta gra inaczej by wyglądała. Nie twierdzę, że wygralibyśmy, czy przegrali, ale na pewno byłaby zacięta walka. Bardzo trudno się odrabia takie straty mając po drugiej stronie tak mocny zespół - mówił Mariusz Wlazły, któremu w PlusLidze wyrósł godny rywal na ataku i zagrywce - Niemiec Gyorgy Grozer. - Spokojnie, ja próbuję dojść jeszcze do siebie po tych nieszczęsnych dla mnie mistrzostwach świata - mówi Wlazły i dodaje. - Z każdym meczem, z każdym dniem ta forma, świeżość, to wszystko co miało być na mistrzostwach świata, zaczyna wracać. Czas działa na moją korzyść. Zobaczymy jak to będzie później wyglądać - stwierdza atakujący PGE Skry, którego w sobotnim pojedynku wyraźnie przyćmił Grozer. - Tak jak wspominałem przed meczem, nie sam atak będzie decydujący, ale dobra postawa całego zespołu we wszystkich elementach i tak faktycznie było - mówi niemiecki atakujący Asseco Resovii i dodaje. - Przede wszystkim staraliśmy się popełniać mniej błędów niż w Wieluniu i w Warszawie. Zagraliśmy dobrze od początku do końca i w żadnym momencie nie straciliśmy koncentracji. Myślę też, że w każdym elemencie byliśmy lepsi od naszych rywali - mówi Grozer.
Niemiec w poprzednich dwóch meczach oddawał po 50 ataków, tym razem było ich 38. - Myślę, że to było bardzo dobre rozwiązanie, bo Bełchatów od samego początku czekał na moje ataki ze skrzydeł. Michele (Baranowicz - przyp. red.) zagrał w tym spotkaniu inteligentnie. Nasza gra mogła się podobać, a to była w dużej mierze zasługa naszego rozgrywającego. Należą mu się duże gratulacje - stwierdza atakujący zespołu z Rzeszowa w którym pierwszoplanową postacią był MVP meczu Krzysztof Ignaczak. Dla „Igły” nie było straconych piłek.
Po meczu w rzeszowskim obozie zapanowała duża euforia, którą studzi nieco szkoleniowiec Asseco Resovii. - To dopiero początek sezonu, dlatego zachowujemy umiarkowany optymizm. Różne drużyny mają różne problemy, my też nie możemy trenować w pełnym składzie - mówi Ljubo Travica. - Taki mecz na pewno zbuduje dobrą atmosferę, pozwoli nam na spokojne treningi. Pomimo zwycięstwa jest jeszcze sporo rzeczy do poprawy. W sobotę podobała mi się agresywna zagrywka, skuteczność na kontrze, ale przede wszystkim walka w obronie - wylicza Travica. W minorowych nastroju był szkoleniowiec ekipy mistrzów Polski. - Resovia pokazała, jak mocnym jest zespołem - mówi Jacek Nawrocki i wylicza błędy. - Przegraliśmy w trzech aspektach: atak z pierwszej piłki, słabe przyjęcie zagrywki typu flot i gra w kontrach - kończy trener PGE Skry.
Powrót do listy