Żygadło z Pucharem Włoch
Miniony weekend upłynął w Italii pod znakiem rywalizacji pucharowej. Itas Trentino, Sisley Treviso, Bre Banca Cuneo i Trenkwalder Modena walczyły w Montecatini-Terme o cenne trofeum. Wygrał, po raz pierwszy w historii klub Łukasza Żygadło, Itas Diatec Trentino.
W pojedynku półfinałowym, otwierającym Final Four Coppa Italia klub Polaka pokonał Trenkwalder Modena w trzech setach. Nasz rozgrywający nie pojawił się na boisku, za to jego koledzy zagrali kolejny bardzo dobry mecz. Choć przez większą cześć rywalizacji obydwie drużyny toczyły wyrównaną walkę, w końcówkach to podopieczni Radostina Stojczewa byli górą. Świetnie działała współpraca blok - obrona, a na kontrach nie zawodzili Kazijski, Juantorena i Vissotto. Na nic zdał się kunszt Mikko Esko, który dwoił się i troił, by gubić blok rywali, bo po drugiej stronie siatki co rusz wyrastał jak spod ziemi niezawodny tego dnia Andrea Sala (MVP pojedynku, 14 oczek, w tym 7 blokiem).
- Modena grała na dużym ryzyku, próbując nas zaskoczyć. Nie daliśmy się i przetrwaliśmy napór. Nie tylko dlatego, że byliśmy dobrze przygotowani do rywalizacji, ale także ponieważ graliśmy z ogromnym poświeceniem. To piękne zwycięstwo, ale będzie niczym, jeśli nie wygramy w finale – podsumował Radostin Stojczew.
Itas Diatec Trentino - Trenkwalder Modena 3:0 (25:22, 25:23 25:20)
Drugi półfinał, pomiędzy Sisleyem Treviso a Bre Bancą Lannutti Cuneo przyniósł jeszcze więcej emocji. W pierwszym secie ton nadawali podopieczni Roberto Piazzy - grali niemal bezbłędnie, a rozgrywający Ricardo, mając doskonałe przyjęcie, dał prawdziwy popis swoich umiejętności. Po drugiej stronie siatki było sporo nieporadności w ataku. Mylił się zwłaszcza Wlado Nikołow i pod koniec seta został zmieniony przez Janisa Pedę. W drugiej partii role się odwróciły, Nikołow odzyskał skuteczność, a grający w miejsce Wouta Wijsmansa, Giuseppe Patriarca miał przysłowiowy "dzień konia” - zanotował niemal stuprocentową skuteczność na kontrach, często przy tym atakując z trudnych, sytuacyjnych piłek. Starcia numer dwa i trzy były niezwykle wyrównane, pełne długich widowiskowe akcji, które wzbudzały zachwyt nawet u najbardziej wybrednych obserwatorów. W czwartej partii siatkarze z Treviso nagle stanęli i dali się rozbić przeciwnikom zagrywką. Brylowali w tym elemencie Nikołow i Peda (wprowadzony w końcówce na serw zaliczył 5 punktów).
- Nie potrafiliśmy odpowiedzieć rywalom równie dobrą postawą i zagrać meczu godnego rangi zawodów. Może, po dobrym początku sezonu uznaliśmy, że wróciliśmy do świetnej formy i byliśmy zbyt zrelaksowani. Tymczasem należy pracować jeszcze więcej - skomentował wściekły Roberto Piazza
Bre Banca Lannutti Cuneo - Sisley Treviso 3:1 (20:25, 25:23, 25:23, 25:13)
W wielkim finale spotkały się drużyny, których kibice najliczniej przybyli do Montecatini i najgoręcej dopingowali swoich ulubieńców - Itas Diatec Trentino i Bre Banca Cuneo. Pierwsi nigdy przedtem nie zdobył Pucharu Italii, drudzy triumfowali czterokrotnie (1995, 1999, 2002 i 2006). Obydwie drużyny dawno nie były tak mocne i w tak doskonałej dyspozycji, jak obecnie. - Nasi rywale nie mają słabych punktów, to wyrównany team, z silną ławką rezerwowych. Oczekuję piekielnie trudnego, nerwowego meczu - stwierdził tuż przed finałową konfrontacją szkoleniowiec z Trentino.
Nerwy może i były, ale zawodnicy po obu stronach siatki skrzętnie je ukrywali. Demonstrowali natomiast ogromną wolę walki i radość z każdej wygranej akcji.
Podopieczni Radostina Stojczewa tradycyjnie postawili na mocny, odrzucający serwis i równie mocne ciosy na skrzydłach. Gracze z Cuneo z kolei próbowali, przynajmniej początkowo, przechytrzyć rywali technicznymi rozwiązaniami. Więcej szczęścia mieli ci pierwsi, wygrywając premierową odsłonę na przewagi. Po pechowej końcówce pierwszego seta, gracze z Cuneo stracili na dłuższą chwilę rezon i ponownie pozwolili pokonać się swoim vis a vis, którzy atomowymi serwisami Juantoreny, Vissotto i Sali zmusili Nikolę Grbića do grania schematycznej siatkówki.
Niemoc siatkarzy Alberto Giulianiego minęła na szczęście dość szybko i już w kolejnej odsłonie rozpoczęli z wysokiego "c”, rewanżując się przeciwnikom równie agresywną zagrywką, szczelnym blokiem i skutecznym atakiem. Wygrali pewnie, do 20 i przedłużyli swoje szanse na końcowy sukces.
Czwarty i ostatni set był tak samo zacięty i emocjonujący, jak pierwszy. Po początkowej przewadze Cuneo (1:4), szybko nastąpiło wyrównanie i twarda walka punkt za punkt. W końcówce finałowej rywalizacji siatkarze obydwu drużyn zafundowali swoim fanom prawdziwą wojnę na asy serwisowe - Peda, Sala, Juantorena, Mastrangelo, z której zwycięsko wyszli, mający większy zapas siatkarskiej "amunicji”, zawodnicy z Trentino. Nagrodę MVP odebrał Leandro Vissotto. Łukasz Żygdło pojawił się na boisku, na krótką chwilę w trzecim secie i zdążył zaliczyć punktowy blok.
Itas Diatec Trentino - Bre Banca Lannutti Cuneo 3:1 (28:26, 25:13, 20:25, 27:25)
Powrót do listy