Kryspin Baran: nie chcemy być Kopciuszkiem w Lidze Mistrzów
Gdy trzy lata temu Jurajscy Rycerze debiutowali w Pucharze Challenge, prezes Kryspin Baran przyznał, że klub wyprzedził plany własnego rozwoju. Teraz Aluron CMC Wartę Zawiercie czeka debiut w Lidze Mistrzów. Czy ta historyczna chwila jego zdaniem tym razem następuje w zakładanym momencie?
Jak dużym wydarzeniem dla klubu jest fakt, że debiutujemy w Lidze Mistrzów? Czy to jest planowany etap rozwoju zespołu?
To ogromne wydarzenie dla klubu. Co prawda ten ligowy pociąg, który tak gna, ostudza te emocje. Raptem w niedzielę wieczorem rozgrywaliśmy mecz z BBTS-em. Nie pozwalamy sobie jednak na rozluźnienie, budowanie napięcia przed Ligą Mistrzów powoduje jakieś ciarki z emocji. To duży prestiż dla klubu, bo nie ma co ukrywać, że wchodzimy na salony dużej europejskiej siatkówki. Jak się na nich zaprezentujemy? Mam nadzieję, że jak najlepiej, bo nie chcemy być Kopciuszkiem. Nie chcemy tylko uczestniczyć w rozgrywkach, tylko wygrać jak najwięcej meczów i wyjść z grupy.
Jak dużym wyzwaniem są te rozgrywki? Debiutujemy, więc wszystko jest dla nas nowe, może poza częścią tematów, które pokrywają się z wymaganiami Pucharu Challenge. To także wyzwanie logistyczne, bo domowe mecze rozgrywamy poza miastem, w którym funkcjonujemy na co dzień.
Taka była konieczność. Dąbrowa Górnicza, począwszy od prezydenta Marcina Bazylaka, poprzez naczelników, aż po dyrekcję hali Centrum – wszyscy są przychylni organizacji wydarzenia, a przy tym bardzo profesjonalni. To ułatwia nam funkcjonowanie. Oczywiście, wolelibyśmy, aby nasz obiekt był przystosowany do europejskich pucharów i byśmy mogli tam grać. Na razie na to się nie zanosi, więc traktujemy to jak kolejne wyzwanie na naszej drodze. Fakt, że hala w Dąbrowie Górniczej jest zlokalizowana tak blisko od Zawiercia nie powinien utrudniać naszym kibicom dotarcia na mecz i dopingowania nas.
O ile procentowo trzeba było powiększyć budżet klubu w związku z udziałem w Lidze Mistrzów? Tajemnicą poliszynela jest to, że jeśli nie dojdzie się do finału, to do tych rozgrywek zazwyczaj się dopłaca.
Jest to niecodzienne, że do europejskich pucharów się dopłaca. Natomiast wyjście z grupy i uczestnictwo w ćwierćfinałach i półfinałach może sprawić, że nam się to zbilansuje. Premie pojawiają się w kolejnych fazach rozgrywek i one mogą trochę osłodzić ten udział. Nie ma co się łudzić. To nie jest piłka nożna i w Lidze Mistrzów nie uczestniczymy dla profitów. To wielki prestiż dla klubu, wyzwanie dla zawodników, chwała i promocja dla sponsorów. Finansowo trzeba dołożyć, ale mamy nadzieję, że dzięki sukcesom sportowym ta kwota będzie jak najmniejsza.