Przed trzecim meczem o brąz PlusLigi: Cebulj wrócił z Włoch, Muzaj pod znakiem zapytania
We wtorek (godz. 20.30, transmisja Polsat Sport) Asseco Resovia zmierzy się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie w trzecim meczu o brązowy medal. Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw) jest remisowy. W obu ekipach pojawiły się kłopoty z kontuzjami, wiele wskazuje na to, że nie wszyscy gracze będą w stanie wybiec dzisiaj na boisko.
Bez względu w jakich zestawieniach, obie drużyny mają o co walczyć. – Myślę też, że obie drużyny są rozczarowane tym, że nie grają w finale, bo chciały się w nim znaleźć. Skoro została nam tylko walka o brąz, to teraz mocno staramy się aby wygrać tą rywalizację, bo to jest też bardzo ważny cel – mówi libero ekipy z Zawiercia, Santiago Danani, a przyjmujący Asseco Resovi Klemen Čebulj dodaje: – Te mecze są dla nas jak finał. Byłoby super wygrać rywalizację o brąz i mieć możliwość w następnym sezonie też zagrać w Champions League. To jest dla nas bardzo duża motywacja i myślę, że jeśli wszyscy będziemy zdrowi, to się uda – stwierdza Słoweniec, który od pewnego czasu boryka się z urazem mięśni pleców. Z tego też powodu nie zagrał w półfinale numer 3 w Kędzierzynie-Koźlu czy też ostatnio w meczu numer dwa o brąz w Zawierciu. Čebulj przebywał nawet ostatnio we Włoszech na konsultacjach lekarskich i już wrócił do treningów, choć jeszcze nie na pełnych obrotach. Z problemami mięśni brzucha od pierwszego meczu z Aluronem CMC Wartą zmaga się natomiast Maciej Muzaj, którego występ stoi pod dużym znakiem zapytania.
– Na szczęście ich urazy nie są na tyle poważne, aby wykluczały ich z gry do końca sezonu. Jest szansa na to, że będą gotowi do gry, jeśli nie na wtorkowy mecz w Rzeszowie, to może na kolejny w Zawierciu. Robimy wszystko co w naszej mocy żeby zaleczyć ich urazy. Na pewno bardzo by nam się przydali, ale będziemy korzystali z tych graczy, którzy będą dostępni – mówi trener Medei, w którego zespole wobec problemów na przyjęciu z bardzo dobrej strony w meczu numer dwa zaprezentował się Tomasz Piotrowski. – Pokazał, że jest częścią drużyny i cały czas z nami pracuje. Zrobił dobrą robotę w przyjęciu, w bloku, w obronie, a w ataku też unikał błędów. Mówimy oczywiście o drugiej części meczu, bo pierwszy set nie był dla niego udany, zresztą tak jak dla całej naszej drużyny. Nie jest łatwo wrócić do spokojnej gry, kiedy miało się tak zły i frustrujący początek, ale Tomek zrobił swoje i bardzo nam pomógł w odniesieniu zwycięstwa. Do tej pory rzadko z niego korzystałem, ale widać, że on cały czas robi postępy i cieszę się, że miał udany mecz. Pokazał, że może wejść na boisko również w trudnym momencie i to w meczu o dużą stawkę, z mocnym rywalem – mówi szkoleniowiec Asseco Resovii, w szeregach, której bardzo dobrze ostatnio prezentuje się Torey DeFalco udowadniając, że również z czołowymi zespołami PlusLigi może grać efektownie. – Myślę, że TJ już od kilku spotkań idzie w górę i spisuje się coraz lepiej. Dla niego to przecież pierwsze takie doświadczenie, żeby grać w klubie, który walczy o medale. Uważam, że w rundzie play-off Torey gra coraz lepiej. My też jako drużyna poprawiamy się, a co do Toreya to jestem spokojny o jego przyszłość. Zdajemy sobie sprawę, że na razie mamy na koncie tylko jedno zwycięstwo, a chcąc wygrać walkę o brąz potrzebujemy jeszcze dwóch wygranych. Wiemy, że do play-offów przystępowaliśmy jako zwycięzcy rundy zasadniczej, ale też mieliśmy świadomość, że akurat z tymi czołowymi zespołami PlusLigi mecze różnie nam się układały. Zdarzało się tak, że jak już zaczęliśmy źle, to też źle kończyliśmy. Teraz zespół zrobił krok do przodu. Nie wiem czy to wystarczy do wygrania rywalizacji o trzecie miejsce, ale pokazaliśmy w Zawierciu, że wciąż walczymy i staramy się znaleźć rozwiązania pomimo problemów zdrowotnych jakie nas dotknęły – stwierdza włoski szkoleniowiec Asseco Resovii.
Problemów kadrowych nie brakuje też w zespole brązowego medalisty ubiegłego sezonu Aluronu CMC Warty. Bartosz Kwolek nie dokończył meczu w Zawierciu, mając problemy z barkiem. Już od początku spotkania było widać, że nie jest w pełni sił. W pierwszym secie atakował tylko raz, a w kolejnych rozgrywający wyraźnie oszczędzał go w ofensywie. – Każdy ma swoje problemy. Resovia na pewno większe bo wypadło im dwóch podstawowych zawodników. My mieliśmy swój problem w tym meczu ale to nie znaczy, że nie mamy ludzi, żeby nie zastąpić Bartka – mówi Marcin Waliński, przyjmujący Aluronu CMC Warty. – Wszyscy jesteśmy zmęczeni sezonem, ale teraz jest ten ostatni moment, żeby to wszystko przycisnąć, dać z siebie maksa, 120 procent i wyszarpać ten medal. To będzie batalia do końca, ciężka wojna z Resovią, która pokazała, że potrafi grać nawet bez swoich podstawowych zawodników.