Fabian Drzyzga przed finałem Pucharu CEV: Nie martwię się o naszą motywację
- Jesteśmy zespołem, a nie indywidualnościami. Najważniejsze, że kto wszedł na boisko, pomógł - tak Fabian Drzyzga, kapitan Asseco Resovii Rzeszów, mówił po meczu z GKS Katowice, ostatnim sprawdzianie przed finałem Pucharu CEV.
PLUSLIGA.PL: Po dwóch bardzo słabych setach meczu w Katowicach wydawało się, że Asseco Resovia znów zanotuje dużą wpadkę i po świetnym spotkaniu w Bełchatowie ponownie pokaże swoje najgorsze oblicze...
Fabian Drzyzga, rozgrywający Asseco Resovii: Oczywiście. Tak to wygląda, jak wejdziemy w mecz trochę gorzej i GKS Katowice to wykorzystał grając przez pierwsze dwa sety rewelacyjnie w przyjęciu i w ataku, a do tego nie mamy zagrywki, czyli naszego atutu. Nie ma też co ukrywać, że myślami jesteśmy już przy meczu z Lüneburgiem. Ale to nie jest dla nas żadne usprawiedliwienie ani ujma dla zespołu z Katowic, który grał w meczu z nami bardzo dobrze. To my musieliśmy znaleźć właściwy rytm. Nie było łatwo, ale cieszy, że mimo słabego meczu doprowadziliśmy do tie-breaka i go wygraliśmy. To też się liczy.
PLUSLIGA.PL: W odwróceniu meczu w Katowicach pomogły zmiany – wprowadzenie do szóstki Yacine’a Louati’ego, który daje równowagę w zespole, i Jakuba Buckiego, który po wejściu na boisko był niezwykle skuteczny. Miał pan w pewnym momencie taki komfort, że w zespole byli pewniacy w ataku, którzy mogli kończyć ważne kontry?
To jest ważne przede wszystkim dla trenera, że ma cały zespół gotowy do grania i korzysta z chłopaków, którzy dają z siebie maksa. W Katowicach wyszliśmy jedną szóstką, a skończyliśmy inną, ale nie ma to znaczenia. Jesteśmy zespołem, a nie indywidualnościami. Najważniejsze, że kto wszedł na boisko, nam pomógł. Strzelam też, że gdzieś tam ta zmiana Kuby Buckiego za Stephen’a Boyera, była raczej podyktowana meczem z Niemcami, a nie tym, że Stephen źle grał, bo tak nie było, przynajmniej w moim odczuciu.
PLUSLIGA.PL: Czego należy się spodziewać po grze SVG Lüneburga, który nie posiada w składzie znanych nazwisk, ale nieprzypadkowo znalazł się w finale Pucharze CEV. Nie będąc faworytem nie będzie miał nic do stracenia?
Jeszcze nie dostaliśmy żadnych analiz wideo na temat gry Lüneburga, ale nasz sztab szkoleniowy pewnie już je ma. Na pewno jest to zespół mocno walczący w obronie – przynajmniej z tego co widziałem oglądając jeden z ich meczów w telewizji. W ataku grają odważnie i to jest ich taki atut, że napędzają się fajną obroną i kontratakami. Też mamy informację od Jastrzębskiego Węgla, który z nimi rywalizował w fazie grupowej Ligi Mistrzów, że to jest naprawdę niebezpieczny zespół, szczególnie u siebie, gdzie jest taka, normalna oczywiście, ale fajna atmosfera. Kibice na trybunach bardzo mocno ich dopingują i trybuny są bardzo blisko boiska. Na pewno to będzie fajne widowisko. Musimy być gotowi na twardą walkę. Nikt się łatwo nie podda i tutaj nie chodzi o to, żeby iść i patrzeć tylko na nazwy klubów, bo to nie ma żadnego znaczenia. Oni wyjdą na boisko bić się na maksa i my musimy robić to samo.
PLUSLIGA.PL: Motywacja i koncentracja na finale Pucharu CEV będzie z waszej strony na pewno duża, bo jest historyczna szansa na wywalczenie pierwszego trofeum przez polski klub. Andrzej Wrona, który z Projektem Warszawa wygrał niedawno Challenge Cup, w programie 7. strefa mówił o tym, że nie wyobraża sobie, żeby Asseco Resovia nie wygrała tego finału.
Andrzej to cwaniaczek i łatwo mu tak mówić, bo już puchar wygrał, ale oczywiście go pozdrawiam. My będziemy musieli zagrać te finały najlepiej jak potrafimy. Bardzo chcemy wygrać Puchar CEV. Presję też mamy, ale związaną przede wszystkim z tym, że gramy w takim klubie, a nie innym, gdzie liczy się to, żeby grać i wygrywać, najlepiej wszystkie spotkania. Musimy również podejść do tego z przyjemnością grania finału, a nie tak, że będzie nas denerwować każdy stracony punkt, a wygrany nie będzie nas cieszyć. Motywacji nikomu z nas nie zabraknie, bo gdyby tak było, to oznaczałoby to, że ten ktoś nie nadaje się już do sportu i powinien kończyć karierę. Nie martwię się o naszą motywację, bo możemy wykonywać pewne rzeczy gorzej – to się zdarza i to jest sport, ale na pewno serce i wszystko to co będziemy mieli, to zostawimy na boisku w Lüneburgu, a potem mam nadzieję, że w meczu w Rzeszowie, z naszymi kibicami, będzie to wyglądało równie dobrze.
PLUSLIGA.PL: Od meczu w Bełchatowie do gry, i to od razu w podstawowym składzie, wrócił Jakub Kochanowski, który w Katowicach odebrał już statuetkę MVP. Z GKS-em do wyjściowej szóstki powrócił również Paweł Zatorski. To znaczy, że problemy zdrowotne Asseco Resovia ma już za sobą i forma fizyczna całego zespołu będzie coraz lepsza?
Na pewno pewien okres gry i powrotu do formy chłopaki muszą jeszcze dostać, bo to nie jest tak, że praktycznie po dwóch miesiącach przerwy i takiego trenowania na różnych etapach, od razu buduje się formę. Nie ma co myśleć w ten sposób, że jeden czy drugi od razu wróci do szczytowej dyspozycji. Są doświadczonymi zawodnikami, więc na pewno zrobią to szybciej, ale musimy być cierpliwi. Oni zresztą również.
PLUSLIGA.PL: Czy znaczenie, że pierwszy mecz finału Pucharu CEV rozgrywacie na wyjeździe?
To będzie miało ewentualnie znaczenie w zależności od tego, jak się ułoży ten pierwszy mecz w Niemczech. Na ten moment o tym nie myślę. Cieszę się, że jedziemy tam już w niedzielę. Zobaczymy na miejscu jak to wszystko będzie wyglądało jeśli chodzi o halę i warunki do gry. Od tego momentu skupiamy się już tylko na tym meczu, bo jest on dla nas bardzo ważny.
Pierwszy mecz finałowy Pucharu CEV zostanie rozegrany 12 marca o godz. 19
Powrót do listy